O granicach w relacjach rodziców z dziećmi, czyli dlaczego rodzice nie są partnerami dziecka
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

O granicach w relacjach rodziców z dziećmi, czyli dlaczego rodzice nie są partnerami dziecka

Każdemu rodzicowi nie raz zdarzyło się, że dziecko przebywając z nim w przestrzeni publicznej głośno się zachowywało, krzyczało i przeszkadzało. W takich sytuacjach wystarczy wyjść z nim na zewnątrz bądź do innego pomieszczenia, by je uspokoić. Specjaliści i zdrowy rozsądek podpowiadają, by od początku uczyć dzieci obowiązujących zasad społecznych, przewidywać i unikać sytuacji, w których my sami oraz inni mogą czuć dyskomfort, a także wykazać się choćby minimalnym poczuciem empatii,


Nauka zasad społecznych

Nie musimy doprowadzać do sytuacji, kiedy inne osoby (w restauracji, kościele, kinie) odczuwają trudność, które mamy ze swoim dzieckiem. Należy z góry założyć, że nie wszyscy będą na tyle wyrozumiali, nie wszyscy mają podobne doświadczenia, i nie każdy zrozumie potrzebę aktywności i ekspresji dziecka oraz nasze – skąd inąd – bardzo naturalne problemy wychowawcze.

Sami zapewne też wykażemy się ograniczoną tolerancją, gdy np. podczas spożywania posiłku w restauracji, lub deseru w kawiarni, wokół naszego stolika biega, lub do niego stale podchodzi cudze dziecko, a jego rodzice nie zwracają na to uwagi. Mamy bowiem prawo do spokojnego i niezakłóconego spędzenia czasu, porozmawiania czy odpoczynku.
 
870 pexels pizza 8554895

Jeśli dziecko jest zbyt małe i nie wszystko zrozumie, musimy wybierać takie miejsca na wyjścia, by nie zakłócać spokoju innym. Wszystkich nas bowiem obowiązuje podstawowa zasada - szacunku społecznego. Pomyślmy empatycznie, że może to jedyny wieczór, kiedy tym osobom przy stoliku udało oderwać się od dzieci, opłacili opiekunkę i chcą w spokoju pobyć ze sobą. Trzeba być przewidującym i chodzić z dziećmi do miejsc, gdzie ich zachowanie nie naraża innych na dyskomfort.


Wyjazd z dzieckiem nie musi być męczący

Niekiedy rodzice narzekają, że wyjazdy na wakacje z dziećmi są dla nich dość męczące. Dzieje się tak wtedy, gdy cały wyjazd zostaje podporządkowany potrzebom dziecka, a rodzice robią wyłącznie to, co ono chce. To w opinii specjalistów błąd, ponieważ dziecko musi nauczyć się, że może choćby na krótki czas rozstać się z rodzicami, by mieli oni trochę czasu dla siebie.

Życie rodzinne polega właśnie na tym polega, że każdy członek rodziny powinien mieć coś dla siebie. I dziecko trzeba tego uczyć od początku. Wtedy nie będzie problemu na wszelkich wyjściach czy wyjazdach, bo dziecko nie zawsze ma być w centrum uwagi i nie wszystko ma być mu podporządkowane. Jeśli w domu wszystko podporządkowujemy dziecku, to nie zrozumie ono, dlaczego na wyjeździe ma być inaczej.

Zbyt często zapominamy też, że rodzina to pewien system i każdy z jej członków ma prawo do odpoczynku, wyjścia poza dom, że nie zawsze trzeba przebywać razem. Jeśli jedno dziecko lubi jeździć na rowerze, a drugie nie lubi, dlaczego je zmuszać do wspólnej wycieczki rowerowej? Niech robi to, co lubi. Wiadomo, że dobrze jest jak rodzina spędza czas razem, wspólnie coś robi. To bardzo ją integruje, buduje więzi. Ale jako rodzice musimy być też elastyczni, bo tylko tak uczymy dziecko, że każdy może robić coś innego w tym samym czasie. Pozwólmy więc czasem dzieciom – w granicach rozsądku - na robienie tego, na co mają ochotę i nie przymuszajmy ich do czegoś na siłę.


Opieka non stop niewskazana

 
870 child 5058511 1280
 
Nie należy też wprowadzać zasady, że rodzic non stop zajmuje się kilkuletnim dzieckiem. Dziecko ma swoją kreatywność i powinno wymyślać sobie różne zajęcia i zabawy (oczywiście rodzic może mu coś podpowiedzieć). I trzeba mu też pozwolić na ponudzenie się. Nuda jest dobrym, kreatywnym uczuciem.

Specjaliści podkreślają, że w innych krajach, np. w Hiszpanii czy Francji rodzice zabierają ze sobą dzieci do restauracji i problemu nie ma. Jest tam jednak inne podejście do wychowania, bo stawia się dzieciom zdrowe granice.

Podobnie Czesi - nie kłócą się z dziećmi, nie negocjują cały czas wszystkiego, nie ma szarpaniny. W Polsce często można usłyszeć, jak rodzic szantażuje dzieci, straszy karami, obiecuje nagrody, coś zabiera, krzyczy albo długo tłumaczy coś przedszkolakowi.
 
Zdaniem specjalistów, kluczowe jest zrozumienie przez polskich rodziców, że:

• Nie stawiamy dziecka na piedestale, bo wtedy uczy się, że wszyscy muszą się do niego dostosować;
• Uczymy dzieci umiejętności zachowania się w różnych sytuacjach społecznych. Zbyt wielu rodziców uważa, że to ktoś inny powinien nauczyć tych umiejętności ich dziecko. Tymczasem to przede wszystkim rodzic jest trenerem umiejętności społecznych.
 

Dziecko nie jest partnerem rodzica

 
870 family 4872583 1280
 
Gdzie zatem przebiega granica, do której możemy negocjować coś z dzieckiem, a gdzie znajduje się punkt, od którego zaczyna się wymaganie czegoś od dziecka?

Eksperci podkreślają, że ani dwulatek, ani nastolatek nie może być traktowany przez rodziców jak partner. Wyjaśniają, że rolą rodzica nie jest bycie partnerem dziecka, a towarzyszenie rozwojowi dziecka. Rodzic ma je obserwować, podążać za nim.

Dziecko nigdy nie może być partnerem, bo to zaburza całą relację dziecko - rodzic. Ono jest małe, jego mózg dojrzewa, nie może podejmować decyzji. Można mu dać ograniczony wybór typu: założysz rajstopki zielone czy czerwone, ale nie można pozwolić, by wyszło bez rajstop na mróz.

To samo dotyczy jedzenia. Nie można pozostawiać wyboru, gdy wiadomo, że dziecko będzie jadło na okrągło kluski i naleśniki. Wybór może dotyczyć ilości jedzenia: dwie lub trzy kanapki, ale powinny być one pełnowartościowe. To rodzic decyduje, co dziecko je. Ono może co najwyżej powiedzieć: zjem później, bo nie jestem głodny, zjem więcej albo mniej.

Ważne jest kształtowanie od małego pewnego porządku dnia. W przedszkolu je się na komendę, bo inaczej trudno zapanować nad grupą.


Odpowiedzialność spoczywa wyłącznie na dorosłych

 
870 face 72194 1280
 
Specjaliści zwracają uwagę, że ogromnym obciążeniem dla dziecka jest przerzucenie na nie odpowiedzialności. Chodzi m.in. o podejmowanie decyzji, których dziecko nie jest w stanie unieść, bo z natury przecież nie jest odpowiedzialne. Z powodu obciążenia staje się nerwowe. Jego układ nerwowy dopiero kształtuje się, nie ma zdolności psychicznych koniecznych do podejmowania decyzji.

Dzieci mogą zacząć podejmować decyzje dopiero w wieku nastoletnim, kiedy rozwija się płat czołowy i kora mózgowa. Dopiero wtedy dzieci wyciągają wnioski, mogą coś zanalizować. Nie można więc wymagać od siedmio- ośmiolatka, żeby potrafił regulować swoje emocje, bo to jest absurdalne i sprzeczne z wiedzą o rozwoju mózgu. Nadmierna decyzyjność szkodzi dzieciom.

Towarzyszenie dziecku polega na robieniu czegoś zgodnie z jego wiekiem rozwojowym - dawaniem ani za dużo, bo wtedy jest zbyt przeciążone, ani za mało, bo się nudzi. Agresywne zachowania dzieci często wynikają z przeciążenia.


Wolność i ograniczenia nastolatków

Nastolatki często mówią, że przychodzę do domu i robią co chcą, bo rodzice się nimi nie interesują. One niby buntują się przeciw granicom, ale chcą je mieć. To dla nich znak, że ktoś o nich dba. Wtedy czują się bezpiecznie.

Dorosły musi wiedzieć, że słów dziecka nie może brać do siebie ani interpretować dosłownie. Dziecko powtarza różne zasłyszane frazy, szczególnie kiedy jest w złości, ale wcale tak nie myśli. Dorośli gubią się w tym, traktując dziecko jak partnera, odnoszą do siebie: „nie kocham cię, jesteś najgorszą mamą, wyprowadzę się”. W ten sposób dziecko domaga się uwagi, zainteresowania, ale wcale tak nie myśli. Rodzic czasem karze dziecko za takie słowa, wyciąga konsekwencje, obraża się. To niewłaściwe reakcje.

Pamiętajmy, że kora przedczołowa osiąga pełną dojrzałość w wieku 21-25 lat. A to ta część mózgu odpowiada za kontrolę zachowania, przewidywanie konsekwencji.
 

Trochę mniej kontroli i ingerencji

 
870 mother 6839033 1280
 
Każde dziecko jest inne. Jedno osiąga dojrzałość emocjonalną wcześniej, drugie później. Niektóre mają wielkie dysharmonie - wysoki poziom rozwoju intelektualnego, niski emocjonalnego. Nawet w rodzeństwie każde z dzieci rozwija się inaczej, choć są wychowywane w tej samej rodzinie. Im dziecko ma więcej doświadczeń, gdzie może wchodzić w interakcje z innymi bez interwencji dorosłych, tym lepiej. Zbytnia kontrola dzieci powoduje brak wiary w siebie.

Często rodzice zbyt szybko ingerują w konflikty między dziećmi, kiedy powinny one same je rozwiązywać. Nie wszystko wymaga naszej rodzicielskiej interwencji.


Świat to nie tylko dobro i piękno

Specjaliści przestrzegają też przed „chowaniem dzieci pod kloszem", czyli chronieniem ich przed wszystkimi trudnościami i pokazywaniem samych pozytywów świata. Owszem, trzeba uczyć pozytywnego myślenia, ale też pokazywać, że w życiu są momenty, gdy dociera się do ściany i trzeba umieć sobie z tym poradzić.

Szkodliwym mitem, utopią, jest wpajanie, że wszystko będzie dobrze, na świecie nie ma zła - myśl pozytywnie, a wszystko przyjdzie do ciebie. Dziecko musi się stykać z różnymi sytuacjami, bo życie jest pełne brutalności, wyzwań, zaskoczeń, nie wiemy, co się zdarzy W konsekwencji dzieci zapadają się, dokładają sobie obserwacje świata z Instagrama i z innych social mediów, nie potrafią odróżnić fikcji od rzeczywistości. Często nikt z nimi nie rozmawia, jak działa świat social mediów, jakie mechanizmy nim rządzą.


Nauka kontroli czasu

Niekiedy to rodzic pyta dziecko, czy już wychodzimy albo kiedy wychodzimy. Ale to nie dziecko powinno o tym decydować, lecz dorosły. Skoro skończyły się jakieś zajęcia, trzeba opuścić pomieszczenie. Jeśli rodzic idzie do pracy, dziecko musi wyjść wraz z nim z domu. Gdy na placu zabaw kończy się czas, dorosły powinien poinformować dziecko, że za kilka minut należy skończyć zabawę i wyjść, ucząc je wcześniej pojmowania czasu. Dobrze jest konsekwentne trzymanie się tego, co się powiedziało.

Oprac.: wit
Źródło: zdrowie.pap.pl
Zdjęcia: Pixabay.com. Pexels.com
Fixed Bottom Toolbar