Prima Aprilis, czyli pierwszy kwietnia – żart w obronie wolności
Zdjęcie: Pixabay.com

Prima Aprilis, czyli pierwszy kwietnia – żart w obronie wolności

Witold Tkaczyk
 
Pierwszy dzień kwietnia (po łacinie – Prima Aprilis) to dzień pod znakiem żartów. Obyczaj polegający na robieniu sobie wzajemnie różnych dowcipów kultywowany jest w wielu krajach świata. Powszechnie wiadomo przecież, że śmiech to zdrowie. 
 

Żart wzięty na serio to sukces

Generalnie polega on na takim celowym wprowadzeniu w błąd innych, by spowodować, iż ci uwierzą w ten nieprawdziwy przekaz. Zwyczajowo nie powinien być to jednak jakiś „grubszy” żart, który mógłby kogokolwiek doprowadzić do jakichś strat – czy to natury materialnej, czy innej.
 
Tego dnia zwykliśmy robić niewinne żarty najbliższym, rodzinie i znajomym, także media pozwalają sobie w tym dniu na różne nieprawdziwe „informacje”, które potem dementują.
 
870 girl 2083573 1280
 
To właśnie efekt, że ktokolwiek weźmie dany żart na serio jest największym powodem do radości i satysfakcji dla autora (autorów) takiego pomysłu.
 

Dziś nie jest nam do śmiechu

Nie żyjemy bynajmniej w beztroskim czasie robienia sobie żartów. We wschodniej części Europy, u naszych granic trwa wojna, która angażuje nie tylko dwie strony konfliktu – Rosję jako agresora i Ukrainę jako ofiarę, ale też dotyka – na poziomie politycznym, społecznym, gospodarczym i militarnym – inne kraje Europy i świata. Nikomu, kto rozsądnie ocenia sytuację, nie jest do śmiechu.
 
Pomimo wszystko jednak, humor (nawet ten czarny) i śmiech są też elementami, które potrafią choć na chwilę rozładować ciężką sytuację.
 

Skutecznie wyśmiać wroga

Przykład żartów słownych, dowcipów rysunkowych i prześmiewczych piosenek z okresu II wojny światowej, by przywołać ten ponury czas, który przypomina nam po części tocząca się na Ukrainie wojna, pokazuje, że były one takim „wentylem psychicznego bezpieczeństwa”, odciągającego na moment ludzkie myśli od przygnębiającej i tragicznej rzeczywistości.
 
Dowcip, żart, były też przemyślanymi formami walki propagandowej z wrogiem. Poza zadawaniem mu strat fizycznych w walce militarnej, na drugim miejscu jest skuteczna walka propagandowa. Obecnie bardzo dobrze to widać. Ośmieszenie przeciwnika, pokazanie jego słabych stron, sprowadzenie do poziomu nieudacznika i „idioty”, pomaga obrońcom w przetrwaniu, konsolidacji szeregów, umacnia ich morale, zwiększa poparcie wśród bliższych i dalszych sąsiadów.
 
Pojawia się też rodzaj żartów, które wskazują na solidarność innych narodów z broniącymi się Ukraińcami. Wczoraj burmistrz Pucka zaprezentowała pewien wzór na skarpetki, będący - jak poinformowała - elementem nowej kampanii miasta - a składający się z dwóch wyrazów, w których zamieniono pierwsze litery. Jednym z nich jest „Puck", a drugim... Kto ciekaw, niech sprawdzi, ja tutaj nie będę dosłownie cytował, bo z tego tworzy się zupełnie niecenzuralna (choć w obecnej sytuacji trafna) polsko-angielska zbitka wyrazów.
 
870 poster 316690 1280
 

Propaganda walcząca dowcipem

Szeroko zakrojona podczas okupacji akcja propagandowa polskiego podziemia niepodległościowego wymierzona przeciwko Niemcom (tzw. „Akcja N”), o której wiele pisał m.in. Jan Nowak-Jeziorański, słynny ,,Kurier z Warszawy” i powojenny dyrektor Radia Wolna Europa, miała właśnie na celu ośmieszenie wroga, podawanie mu fałszywych informacji, obniżanie jego morale i wiary w dowódców.
 
Polscy konspiratorzy wydawali wtedy ulotki i gazetki w języku niemieckim, które udawały autentyczne publikacje tworzone przez Niemców niezadowolonych ze swoich dowódców i rządzących. Obok żartów rysunkowych i fałszywych informacji, mających siać zamęt i defetyzm w niemieckiej armii, podawano tam prawdziwe informacje dotyczące m.in. militarnych klęsk Niemców na frontach wojennych – takie wiadomości, jakie z powodu cenzury nie mogły inna drogą przedostać się do niemieckich żołnierzy, urzędników i cywili.
 

Podziemie się śmieje

W powojennym okresie rządów partii komunistycznej w Polsce, jedną z odskoczni psychicznych dla zniewolonego społeczeństwa były żarty z prominentnych przedstawicieli władzy oraz ich sowieckich mocodawców. W okresach większej liberalizacji opresyjnego systemu cenzura dopuszczała niektóre żarty natury politycznej w prasie oraz pozwała na pewną swobodę w krytyce niektórych wad systemu w kabaretowych skeczach.
 
Okres wszelkiego rodzaju żartów z systemu komunistycznego osiągnął w Polsce swe apogeum w latach 1980-1981, w okresie „Solidarności” (np. słynny program „Z tyłu sklepu” poznańskiego kabaretu „Tey”). Stan wojenny znów spowodował, że żart polityczny zszedł, jak i cała opozycja, do podziemia, nadal skutecznie ośmieszał władzę.
 
Gdyby dziś ktoś powiedział, lub napisał, że na Ukrainie właśnie skończyła się wojna, albo że na Kremlu zmieniła sie władza, byłby poczytany co najmniej za nieodpowiedzialnego żartownisia. Czy jednak w duchu każdy z nas nie marzy o tym, by taki niewczesny żart paradoksalnie okazał się prawdą?
 
Autor jest dziennikarzem i grafikiem od wielu lat związanym ze środowiskiem twórców komiksu. Pisze scenariusze komiksów historycznych, będąc zarazem ich wydawcą. Pracuje na stanowisku sekretarza redakcji portalu Polskie Forum Rodziców. Prywatnie ojciec dwójki nastolatków.
 
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar