Rodzina – szkodnik niszczący planetę czy najlepsza ekowspólnota?

ekoobrazprof. Michał A. Michalski

Żyjemy w czasach, w których coraz większą wagę przywiązuje się do kwestii ekologicznych. Pod wieloma względami należy to uznać za niewątpliwy sukces. W tym podejściu, które określa się mianem ekologicznego, do głosu dochodzi jednak czasem nurt bardzo niepokojący. Chodzi o te stanowiska, które w imię ochrony natury postulują zredukowanie gatunku ludzkiego do rozmiaru, który według zwolenników tej opcji, nie będą zagrażał środowisku naturalnemu. W ten sposób na ławie oskarżonych część tzw. środowisk ekologicznych sadza… rodziców. Wydaje się, że taka perspektywa ma dostarczać po prostu kolejnych argumentów dla obrony starej i nieaktualnej już doktryny maltuzjańskiej. Choć jej fałszywość została wykazana już nie raz.

W sposób zasadniczy wypowiedział się na ten temat Gary S. Becker - laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii - w 2007 roku stwierdził, że „neomaltuzjaniści, mówiąc najskromniej, ogromnie wyolbrzymili negatywne skutki wzrostu populacji, i podejrzewam, że realne efekty są odwrotne: w nowoczesnych krajach, szybszy wzrost populacji w istocie był korzystny…” (G.S. Becker, The Role of the Family in Modern Economic Life, w: A.S. Loveless, T.B. Holman (red.), The Family in the New Millenium).

Na poparcie stanowiska, które wyraźnie potwierdza, że rodzina dająca społeczeństwu dzieci, nie może być traktowana jak „szkodnik” niszczący naszą planetę, ale, że to właśnie życie rodzinne jest optymalnym sposobem wykorzystywania zasobów, przywołajmy niektóre wyniki badań.

Na początek, warto zwrócić uwagę na nieodłączny dla życia rodzinnego fakt łączenia sił, predyspozycji i umiejętności stanowiących wkład każdego członka rodziny, który zarazem daje podstawy do osiągania synergii we wspólnym życiu domowym. Co ciekawe - jak przypomina wspomniany już Becker - to oparte na dzieleniu się zajęciami i działaniami ze względu na płeć wspólne gospodarowanie domem przez męża, żonę i ich dzieci jest cechą charakterystyczną praktycznie wszystkich społeczeństw. Podział pracy - bo o nim tu mowa - nie wynika jednak tylko z różnicy płci, ale także z różnych doświadczeń i decyzji związanych w wychowywaniem dzieci, które ekonomia określa jako inwestycje w kapitał ludzki. Jednocześnie ekonomista ten potwierdza, że wydajność jest większa wówczas, gdy w rodzinie występuje podział pracy między kobietą i mężczyzną.

Temat efektywności gospodarstwa domowego podjął w swych badaniach także szkocki ekonomista John Ermisch. Przypomina on, że oczywiście motywy, dla których mąż i żona biorą ślub i zakładają rodzinę, nie mają przede wszystkim charakteru ekonomicznego, niemniej okazuje się, że decyzja o wspólnym życiu prowadzi jednocześnie do zoptymalizowania działań, co w rezultacie prowadzi do wzrostu całkowitej wydajności, której nie da się osiągnąć w pojedynkę.

Inne badania, autorstwa duetu Antonides i van Raaij, wykazują z kolei, że gdy w rodzinie jedno z małżonków angażuje się w pracę domową, a drugie jest aktywne w ramach rynku pracy, to sytuacja pod względem potrzeb finansowych jest bardziej korzystna. Ich zdaniem, „rodzina, w której zarabiają dwie osoby, potrzebuje zazwyczaj więcej pieniędzy, niż rodzina, w której zarabia jedna osoba, ponieważ ma mało czasu na produkcję w gospodarstwie domowym. Ma też mało czasu na szukanie korzystnych okazji kupna i prace gospodarskie” (G. Antonides, W.F. van Raaij, Zachowanie konsumenta. Podręcznik akademicki).

Podsumowując, warto dopełnić ten obraz rodziny jako optymalnego środowiska pod względem efektywnego - określanego dziś często mianem „zrównoważonego” - gospodarowania zasobami, wskazując na obszar konsumpcji. Okazuje się, że właśnie w przypadku rodziny mamy największe szanse na osiąganie korzyści ze wspólnego spożywania i używania dóbr i usług. W typowym gospodarstwie domowym bowiem (rodzice i dzieci) wiele dóbr jest używanych przez wiele osób. W ten sposób np. ubrania, sprzęty domowe, zabawki, książki zanim ulegną zużyciu i trafią na wysypisko śmieci, mogą zdążyć zaspokoić potrzeby sporej grupy krewnych. I dlatego rodzina nie od dziś, ale od zawsze była EKO!


Autor jest prezesem Fundacji Instytut Wiedzy o Rodzinie i Społeczeństwie (wydawcy PFR), kulturoznawcą, etykiem gospodarczym, badaczem współzależności miedzy kulturą, rodziną i gospodarką. Profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tatą pięciorga dzieci.


Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com

banner 750
Fixed Bottom Toolbar