Baśnie i postaci z bajek jako wsparcie w wychowaniu

pexels photo 1637884Anna Magdalena Andrzejewska

Mówi się, że bajki są stare jak świat. Naukowcy za pomocą programu komputerowego przeanalizowali związki między bajkami ludowymi a językami ludów Azji i Europy, a następnie zbadali drogi rozpowszechniania bajek wśród różnych narodów. W wyniku prowadzonych badań doszli do wniosku, że najstarsze bajki i baśnie mają co najmniej sześć tysięcy lat. Z kolei analiza porównawcza rozmaitych wersji baśni braci Grimm „Piękna i bestia” czy „Titelitury” wskazuje na to, że po raz pierwszy ukazały się około trzy/cztery tysiące lat temu. Stąd prosty wniosek – bajki nie dezaktualizują się, są pomostem pomiędzy pokoleniami.

Dziecięcy świat cały przeplatany jest światem bajek i baśni. Magia, tajemnica, humor i nauka ukryte w barwnych opowieściach fascynują od tysięcy lat ludzi w każdym wieku. Bajkowe postaci wpływają na wyobraźnię, kreatywność, kształtują prawidłowe postawy społeczne, uczą wartości moralnych, wzbogacają osobowość i charakter. Prostota, jednowymiarowość, wyrazistość świata i postaci sprawiają, że przekaz jest dla dzieci bardzo czytelny. Wychowawcze znaczenie baśni obejmuje kilka obszarów, jak: rozwój emocjonalny (szerokie spektrum uczuć: lęk, radość, niepewność czy ukojenie), rozwój społeczny (przez zrozumienie relacji społecznych, ludzkich motywacji), kompetencje społeczne (radzenie sobie z problemami, empatia i elastyczność).

Baśnie wzbogacają wyobraźnię, stymulują rozwój poznawczy dziecka i rozwijają umiejętności językowe.

Niestety, pojawia się w popkulturze trend trzymania dzieci pod kloszem i to w każdym możliwym sensie. Rodzice udają, że nie ma zła, wychowują dzieci w wyidealizowanym, cukierkowym świecie, chronią dzieci z niezwykłą nadgorliwością, między innymi, usuwając z baśni brutalne motywy i zamieniając w słodką, miałką papkę.

Baśnie takie nie są, a brutalne motywy w baśniach są po coś. Mała Syrenka nie żyła długo i szczęśliwie. Dla miłości oddała głos, cierpiała, chodząc, a ostatecznie zamieniła się w morską pianę! Czy jest lepsza opowieść o tym, że nie warto zmieniać swojej natury z powodu fascynacji mężczyzną? Czerwony Kapturek tak samo jak 400 lat temu, gdy go stworzył Charles Perrault, uczy dzieci, że nie należy rozmawiać z obcymi i trzeba słuchać rodziców (w końcu trudności doświadczane przez dziewczynkę stanowią konsekwencję postępowania niezgodnego z przestrogami matki). Brutalność obciętych palców u nóg i pięt przez siostry Kopciuszka uświadamiają, do czego są zdolni ludzie żądni władzy i pieniędzy (w końcu każda z sióstr Kopciuszka okaleczyła się, by zostać żoną królewicza, a docelowo królową).

Dlatego właśnie baśnie mogą mieć duży udział w rozwoju moralnym dziecka. Dobro i zło są w baśniach przedstawione w sposób jednostronny, wyrazisty i uproszczony. To ułatwia dzieciom orientację w podstawowych zasadach moralnych oraz konsekwencjach dobrych i złych uczynków. Dobro w bajkach jest nagradzane, a zło w sposób nieunikniony surowo karane. W ten sposób baśnie pozwalają na oswojenie dziecka ze świadomością, że na świecie jest zło, niegodziwość, trudności, jednocześnie pokazując, że są sposoby, aby sobie z nimi radzić. Nawiązywanie do baśniowych elementów może ułatwić nam, rodzicom, podjęcie rozmów na trudne tematy dotyczące dziecięcych uczuć, przeżyć i doświadczeń, takich jak odrzucenie, bezradność, samotność czy poczucie bycia gorszym.

Samo czytanie bajek, poza wszystkimi wymienionymi powyżej aspektami, przyczynia się także do budowania mocnych więzi rodzinnych, także tych międzypokoleniowych. Baśnie, to niezwykle bogaty świat, skarbnica mądrości, z której jako rodzice, sami możemy czerpać, a przede wszystkim mądrze wykorzystać jako wsparcie w wychowaniu naszych pociech.


Autorka jest socjologiem familiologiem (specjalistą ds. rodziny), trenerem, działaczką na rzecz rodziny, jedną z głównych inicjatorów oraz współzałożycieli Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”, byłm pełnomocnikiem ministra sprawiedliwości ds. konstytucyjnych praw rodziny.

Zdjęcie ilustracyjne/Pexels.com

Fixed Bottom Toolbar