Słoiki zamiast smartfona

children 2373668 1280dr Paulina Michalska

Za nami zdalne nauczanie z wielogodzinnym przesiadywaniem dzieci przed komputerami. Upragnione wakacje w pełni. Trochę inne od wszystkich, ale jednak są. Jak ja na nie czekałam… Chyba jak każdy rodzic. Mam nadzieję, że w pełni odpocznę i nabiorę sił na kolejne miesiące ciężkiej pracy (własnej i dzieci). Przyznać więc muszę, że kusi mnie czasem, by włączyć dzieciom  tryb „elektronicznej niani” - czyli maluchy oglądają bajkę, a starszaki grają w jakieś gry na telefonie. Miałabym wtedy upragnioną chwilę dla siebie... No i zdarza się, że takim pokusom ulegam, a później… bardzo żałuję! Naprawdę. To jest jak zemsta Faraona, jak cykuta do wypicia... Maluchy stają się rozdrażnione, starszaki zresztą też, choć w innym wymiarze. Ja w efekcie wściekam się jeszcze bardziej, co sprawia, że zapominam o całym błogim odpoczynku.

Najczęściej jednak staram się tak zorganizować czas, by tego wirtualnego świata było w naszym domu jak najmniej. Podwijam rękawy i zabieram się do roboty. Nie sama oczywiście. Najważniejsze, żeby wymyślić zajęcie dla wszystkich. W wakacje sprawa jest bardzo ułatwiona, bo można robić… przetwory. Skończył się sezon na truskawki, ale właśnie zaczyna na ogórki, morele, porzeczki… Za chwilę będą wiśnie... To ogromne pole do popisu. W każdym większym mieście są ryneczki, na których można kupić warzywa i owoce, na wsi można poszukać sąsiada, który je hoduje, a jak się ma to szczęście i własny ogród, to i samemu można je uprawiać. Jest całe mnóstwo możliwości. A takie na przykład pięćdziesiąt kilogramów wiśni potrafi zająć całą rodzinę na wiele godzin. A ile jest przy tym śmiechu, ile możliwości do rozmów, do nauki? To niebywała okazja, by pokazać, jak takie wiśnie trafiają do słoika i ile pracy potrzeba, by napić się kompotu zimą.

Spotkałam kiedyś gimnazjalistkę, która myślała, że ogórki rosną pod ziemią jak ziemniaki. Gdzie, jak nie w rodzinnym domu dzieci mają się nauczyć, jak kisić ogórki, robić zdrowe soki, dżemy i konfitury? Ogromną radość sprawi im później obdarowywanie tymi przetworami dziadków, babcie, ciocie, wujków. Można zrobić zestaw prezentowy z okazji Bożego Narodzenia - własnoręcznie wykonane przetwory na długie, zimowe wieczory - konfitury do herbaty, rozgrzewający sok malinowy... Wszystko zapakowane w słoiczki z własnoręcznie wykonanymi etykietami… Radość będzie na pewno ogromna i dla ofiarodawcy, i dla obdarowanego.

Jeśli jesteście rodzicami nastolatków, których, mówiąc ich językiem, „nie kręcą” takie tematy, to zawsze można ich „złapać na ekologię”. Żadnej chemii, ekologiczne szklane opakowania wielokrotnego użytku, no i cena o połowę niższa niż w ecodelikatesach. Można się później w szkole pochwalić, że nasz dżem nie zawiera żadnych polepszaczy smaku czy substancji słodzących i zagęszczających. A i zupa ogórkowa ugotowana z własnych kiszonych ogórków smakuje o niebo lepiej od tej serwowanej w szkolnych stołówkach.

I tak, jestem świadoma, że pracy jest przy tym więcej niż gdybyśmy poszli do sklepu i kupili to wszystko. Wiem, że będzie narzekanie, fochy… Kiszę ogórki z dziećmi, robię kompoty, soki i dżemy co roku. Przechodzę przez to czasem z zaciśniętymi zębami. Ale wiem też, że to, czego dziś ich nauczymy, co im przekażemy - szczególnie wartość pracy, gospodarność, samodzielność, współpraca, umiejętność rozdzielania zadań - jest tym, co zaprocentuje w przyszłości. To są umiejętności, które przydadzą się im, kimkolwiek w życiu będą. Internet im tego nie da. Nawet fora społecznościowe czy gry na smartfonach. Nawet te, w których buduje się farmę z ogródkiem.

Zatem, odwagi! Może na początek kiszone ogórki - przy nich nie ma aż tyle pracy, co na przykład przy drylowaniu wiśni i smażeniu z nich konfitur.
Wszystko, cokolwiek dacie radę zrobić, by odciągnąć dzieci sprzed ekranów komputera się liczy. I może wam pomoże świadomość, że gdzieś w Wielkopolsce jest co najmniej jedna szalona matka, która co roku z uporem maniaka kupuje skrzynkami wiśnie, ogórki i zbiera porzeczki, by robić z dziećmi zaprawy na zimę. A dzieci ma pięcioro, więc i „zabawa” jest przednia.


Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar