Gra do jednej bramki - jak powinna wyglądać współpraca rodzica ze szkołą
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Gra do jednej bramki - jak powinna wyglądać współpraca rodzica ze szkołą

Agnieszka Isańska

Współpraca powinna opierać się na dobru wspólnym, na tym samym celu, jakim jest właściwy rozwój dziecka. Za wychowanie dziecka odpowiedzialny jest dom, a zatem rodzice, a szkoła czy przedszkole, mają jedynie ich wspierać. Warto zatem zastanowić się na czym to wsparcie powinno polegać? Jak powinna wyglądać współpraca rodzica ze szkołą mająca na celu wspieranie rozwoju dziecka?
 

Widzieć rodzica

Każda kooperatywa powinna opierać się na wzajemnym zaufaniu. Dotyczy ono obydwu stron. Jako placówka powinniśmy widzieć rodzica, który przede wszystkim chce dbać o dobro dziecka i podejmować działania mające na celu wyłącznie wychowanie swojego dziecka. Rodzic ma prawo czynić to zgodnie ze swoim światopoglądem, który zawsze należy szanować, ale nie wolno mu podejmować działań krzywdzących i zaniedbujących dziecko. W każdej z takich sytuacji placówka czy osoba prywatna powinna alarmować o zagrożeniu, jakiemu podlegać może podopieczny.

To zaufanie powinno działać w obydwie strony.


Autorytet i kwalifikacje nauczyciela

Rodzic oddając swoje dziecko pod opiekę nauczycielom przedszkola czy szkoły, powinien z automatu obdarzyć pełnym zaufaniem opiekunów. W przeciwnym wypadku jego dziecko też nie nawiąże właściwej relacji z nauczycielem, bo będzie odczuwało mimowolnie to, że mama z tatą nie w pełni wierzą w kompetencje pracowników. Jeżeli dodatkowo będzie świadkiem negatywnej rozmowy na temat pani czy pana nauczyciela, jaką prowadzić będą rodzice, to jego autorytet od razu legnie w gruzach i na nic zdadzą się codzienne starania. Skoro mama z tatą nie ufają i dodatkowo komentują i kwestionują działania nauczycieli, to dlaczego mamy liczyć na to, że uczniowie okażą wobec nich szacunek i zbudują właściwą relację opartą na zaufaniu…?

Warunkiem zatrudnienia w placówce oświatowej jest posiadanie właściwych kwalifikacji zawodowych, nierzadko kilku kierunków studiów, wielu szkoleń i kursów podnoszących umiejętności. Jest zatem pewne, że osoba, której powierzamy swoje dziecko jest właściwie przygotowana do powierzonego zadania. Najwięcej dodatkowych szkoleń mają nauczycielki przedszkola, o których zwykło się mówić „przedszkolanka”, a przecież tylko one potrafią same zapanować nad 25-osobową grupą maluchów ucząc je skutecznie nowych umiejętności, z czym bardzo wielu rodziców przez wiele lat nie potrafi sobie poradzić.

W kolejnym etapie są równie skuteczne nauczycielki klas 1-3, które zaledwie w kilkanaście miesięcy realizują cały etap nauki czytania, pisania i liczenia – od rozpoznawania pojedynczych, abstrakcyjnych symboli, po czytanie ze zrozumieniem i wykorzystywanie posiadanych umiejętności. One także potrafią zapanować nad grupą małych dzieci. Nikt tak jak nauczyciele-przedmiotowcy nie potrafią zapalić młodszych i starszych uczniów do nauki swojego przedmiotu, zachęcając do pogłębiania nowej i niekiedy trudnej wiedzy. To oni zostają w pamięci jako ci, dla których warto było się starać, dla których uczyliśmy się niekiedy bezsensownych treści, a jednak wzbudzali szacunek i potrafili rozpalić ciekawość i chęć zdobywania wiedzy.


Specjaliści od trudnych decyzji

W każdej szkole jest jeszcze trzecia kategoria – nauczyciele-specjaliści. Należą do nich psycholog, pedagog, logopeda, terapeuta pedagogiczny, doradca zawodowy. To im poświęcone jest całe rozporządzenie ministra, gdzie szczegółowo można poznać zadania każdego z pedagogów. Na co dzień są w zasadzie niewidocznym, codziennym wsparciem nauczycieli, a przede wszystkim uczniów.

I tu wyłaniają się ważne zadania. Od nich rodzic powinien otrzymać wskazówkę, kiedy w wychowaniu coś nie układa się po jego myśli. Na temat każdego niepokojącego sygnału dotyczącego zachowania dziecka w szkole także powinna być przeprowadzona wnikliwa rozmowa wyjaśniająca okoliczności i ewentualne przyczyny, by pomóc rozwiązać zaistniały problem. A sytuację, kiedy powinien pomóc specjalista – także powinien przekazać specjalista.
 
Niekiedy będzie to prośba o przeprowadzenie badań w poradni psychologiczno-pedagogicznej, by podać dodatkowe wskazówki dotyczące pracy z uczniem. Pojawić się może także trudna sugestia związana z rozpoznaniem poważniejszych zaburzeń utrudniających normalne funkcjonowanie ucznia w szkole i wtedy, mimo braku wiary w prawdziwość tej sugestii, warto podjąć kontakt z lekarzami i specjalistami. Bowiem do ważnych zadań pracowników placówek należy wstępne rozpoznanie problemu dziecka tak, by wcześnie wdrożona terapia, po przeprowadzonej szczegółowej diagnozie, mogła przynieść możliwie najlepsze efekty. Są to najczęściej bardzo trudne rozmowy, tak dla nauczycieli, którzy rozpoznają i wstępnie nazywają trudność, jak i dla rodziców, którzy przeżywają szok i niedowierzają. W trakcie takich rozmów rodzice niekiedy podważają posiadane kwalifikacje, złoszczą się, kłócą, płaczą i buntują – wszystko to w obliczy usłyszanej dramatycznej dla nich wiadomości, a przecież oni chcą dla dziecka jak najlepiej… W ostateczności, kiedy zaufają, wracają po jakimś czasie i dziękują za przekazaną sugestię, za możliwość zmiany szkoły, za rozpoczęte leczenie i nadzieję na normalne życie w zdrowiu.

A zatem w relacji rodzic-placówka powinno układać się jak w dobrze zarządzanej firmie. Współpraca oparta na wzajemnym zaufaniu, dotrzymywaniu terminów, szanowaniu siebie nawzajem, niepodważaniu posiadanych kwalifikacji i wspólnym budowaniu autorytetów – rodzica i nauczyciela. Wtedy, jak podczas meczu, trzeba grać do jednej bramki, by dzieci wiedziały i czuły, że są ważne dla wszystkich członków załogi – od dyrektora, po nauczycieli i specjalistów po każdą osobę z obsługi.

Autorka jest pedagogiem szkolnym, terapeutą pedagogicznym, nauczycielem przedszkola i klas 1-3 oraz oligofrenopedagogiem. Zajmuje się skutecznym wyrównywaniem deficytów i braków rozwojowych u dzieci. Jest mamą trzech córek.
 
Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar