Komu ma służyć polska szkoła?

human 3305707 1280Wbrew pozorom na postawione w tytule pytanie wciąż w Polsce nie potrafimy udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi. Co więcej, nawet takiej odpowiedzi nie szukaliśmy i nie staraliśmy tych poszukiwań wprowadzić do debaty publicznej. Czym bowiem jest nagminne powtarzanie przez nauczycieli, polityków, pracowników administracji oświatowej i często rodziców, stwierdzeń: szkoła ma służyć dobru uczniów, oświata powinna odpowiadać na wyzwania XXI wieku? To przecież słowa-wytrychy przykrywające naszą słabość w poszukiwaniu rzeczowej odpowiedzi.

Na marginesie warto zwrócić uwagę, że z ust większości ludzi odpowiedzialnych za edukację, w tym niestety również z ust nauczycieli, nigdy nie padło sformułowanie, że oświata ma służyć budowaniu przyszłości kraju, narodu, społeczeństwa. Mało tego, gdyby ktoś odważył się coś takiego powiedzieć, natychmiast tzw. AUTORYTETY (świadomie pisane dużymi literami) oskarżą ich autora o ksenofobię, nacjonalizm, a nawet faszyzm.

Co więc kryje się za słowami: szkoła ma odpowiadać na wyzwania XXI wieku? Jakie są te wyzwania?

Jest ich wiele, nie wszystkie potrafimy rozwiązać, a z niektórych nie zdajemy sobie sprawy. Ale jeśli chcemy, aby nasze dzieci, Polska, Europa i świat nie wpadły w pułapkę źle pojętej „nowoczesności”, na kilka pytań mamy obowiązek jednoznacznie odpowiedzieć już dziś:

1. Czy wyzwaniem dla nowoczesnego społeczeństwa jest wprowadzenie małżeństw jednopłciowych oraz wyposażenie ich w prawo do adopcji dzieci? Czy też przeciwnie, wyzwaniem jest odwaga sprzeciwienia się takim rozwiązaniom i budowanie ładu społecznego odwołującego się do tysiącletniej tradycji cywilizacji europejskiej wyrastającej z korzeni i tradycji judeochrześcijańskiej?
2. Czy wyzwaniem jest uznanie prawa każdej kobiety do dokonywania bez żadnych ograniczeń aborcji, czy też jej całkowity zakaz? Czy można w tym zakresie sankcjonować prawnie tzw. rozwiązania kompromisowe?
3. Czy wyzwaniem jest (przy założeniu, że człowiek to istota seksualna) zmuszenie rodziców i nauczycieli do uznania konieczności uczenia i pobudzania tej seksualności już od przedszkola (według zaleceń WHO). Czy raczej wyzwaniem jest promowanie postaw konserwatywnych i tabuizowanie sfery intymnej, tak jak wychowywani byli przez stulecia nasi przodkowie?

To tylko kilka wybranych pytań, na które oczekuję jednoznacznej odpowiedzi. Od wychowawców, nauczycieli, rodziców i polityków - od wszystkich, którzy będą mieli odwagę niechowania się za wyświechtanymi frazesami typu: dobro jednostki, prawa człowieka, równość i tolerancja.


Wojciech Starzyński
prezes zarządu
Fundacji „Rodzice Szkole”


Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar