O wzmacnianiu samodzielności dzieci w wieku przedszkolnym
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

O wzmacnianiu samodzielności dzieci w wieku przedszkolnym

Agnieszka Isańska

Kiedy przywołujemy termin „samodzielność” to mamy na myśli samowystarczalność, bycie odpowiedzialnym za swoje czyny, a nawet bycie niezależnym. Czy zatem dopasowanie tego określenia do dzieci w wieku przedszkolnym nie jest nadużyciem? Otóż nie. Za rozwój tej cechy odpowiedzialni oczywiście jesteśmy my, dorośli i musimy sobie zdawać sprawę, że są takie działania, które rozwijają ją lub ograniczają.


Od ubierania się do pisania

Trudno jasno stwierdzić, kiedy zaczynamy intencyjnie wzmacniać samodzielność małego dziecka, ponieważ już wobec rocznego malucha stwarzamy, świadomie, lub przypadkowo, sytuacje rozwijające jego samodzielność. Zabawa częściami garderoby umożliwia trening nakładania butów, skarpet czy bluzy, a wczesne wyćwiczenie tej cechy daje wyższą sprawność manualną umożliwiającą ubieranie się. Dzieci, które same się ubierają, muszą wytworzyć sobie prawidłowy obraz schematu swojego ciała, zaplanować ruchy, uwzględnić stosowne ustawienie i czynność wykonać. Uruchamia to wiele procesów, które docelowo, w pierwszych klasach szkoły podstawowej, dadzą szansę prawidłowo pisać.


Co pobudza dziecięcą ciekawość

Każdy posiłek, kiedy dziecko samodzielnie siada i potrafi już sięgać rączką do buzi, jest szansą na podejmowanie pierwszych prób najedzenia się. I tutaj sama czynność i kontrolowanie jej przez oko daje doskonałe warunki do rozwoju ważnych umiejętności – prowadzenie ręki powoduje rozwój koordynacji wzrokowo-ruchowej, a wykonanie precyzyjnego ruchu rozwija motorykę małą i dużą, czyli znowu wzmacniamy to, co pozwoli uczyć się pisać i czytać.

Samo doświadczanie różnorodnych struktur, konsystencji, temperatury i smaku produktów, które dzieci samodzielnie spożywają, umożliwia tworzenie nowych połączeń neuronalnych, ponieważ na dłoniach jest najwięcej receptorów posiadających rozległą reprezentację w mózgu. To ostatecznie bezpośredni bodziec aktywizujący procesy myślenia i mówienia, a także pobudzający dziecięcą ciekawość.


Wszystko na skalę małego człowieka

Wiele osób zazwyczaj zadziwia wyposażenie przedszkoli – to pewnie pierwsze publiczne miejsce (zaraz po dużych centrach handlowych), w którym spotykamy małe toalety, pisuary, niskie umywalki, małe sztućce czy szafki i wieszaki na wysokości ok. 1m. Przygotowanie tak właśnie przestrzeni przedszkoli umożliwia tytułową samodzielność. Dzieci mogą w bezpiecznej przestrzeni korzystać ze sprzętów, które są im dedykowane, by mogły zrobić wszystko same. Dzięki temu zaczynają uczyć się wiele rzeczy robić samodzielnie, bo nie ma potrzeby podnoszenia i sadzania dziecka na wysokie krzesła czy podawania mu ręcznika. Wszystko to może w tak przygotowanej przestrzeni odbywać się bez udziału dorosłych.

Autonomia dzieci w takiej przestrzeni osiąga najwyższy poziom. Dzięki temu stają się niezależni, bo mogą wejść do toalety wtedy, kiedy potrzebują, co sprzyja właściwemu rozwojowi treningu czystości. A postawienie na stole wazy z zupą i chochelką daje szansę nalania samodzielnego (i tu znowu rozwój koordynacji wzrokowo-ruchowej), wytarcia w razie wylania jej, a przede wszystkim uczy dodatkowo odpowiedzialności, ponieważ dzieci powinny zjeść tyle, ile sobie same nalały. Szybko unikamy w tej sytuacji zabawy w nalewanie czy nakładanie, bo z czasem maluchy uczą się planować, ile zamierzają zjeść. Ta odpowiedzialność jest niemal skrojona na miarę przedszkolaka, a rozwija cechy potrzebne w dorosłości.
 

Nauka dobrych nawyków

Warto zatem pomyśleć o przestrzeni domowej i publicznej przez pryzmat potrzeb i ograniczeń dzieci, które mają niewiele ponad metr wzrostu, bo to wzmacnia ich poczucie sprawstwa, że mogą coś same od początku do końca zrobić.

Tu przychodzą mi na myśl pierwsze doświadczenia konsumenckie, które są niekiedy trudne do zrealizowania, czyli… wybranie smaku lodów. Zazwyczaj lada jest bardzo wysoko i trudno dziecku obejrzeć dostępne smaki, a miła pani sprzedawczyni dodatkowo stoi na podwyższeniu i nie jest w stanie usłyszeć małego klienta, jeżeli go rodzice nie podniosą. Rzadko też, niestety, maluchy mogą same wypowiedzieć magiczną formułkę „Poproszę lody malinowe”.

W naszych domach również brakuje przestrzeni w pełni przygotowanej na potrzeby małych dzieci. Jest już znacząco więcej stołków i podwyższeń, które dodają dzieciom wysokości, stale jednak dotyczy to niewielkiej przestrzeni. Zastosowanie włącznika światła na wysokości ok. 1m od ziemi daje szanse samodzielnego włączenia światła podczas korzystania z toalety, czy jest szansą na bezpieczne wejście wieczorem do ciemnego pokoju, bez angażowania dorosłych.

I tu znowu dodatkowa nauka – można od małego dziecka wymagać gaszenia za sobą światła. W ten sposób wyrabiamy właściwe nawyki, które pozostaną z nim przez lata. Zaopatrzenie się w bezpieczne obieraczki czy nieostre noże to okazja do wspólnego przygotowywania posiłków, ale dodatkowo nauka praktycznych czynności i…. znowu ćwiczenie koordynacji wzrokowo-ruchowej tak potrzebnej przy nauce czytania i pisania. To także wzmacnianie kontroli napięcia mięśniowego koniecznego do prawidłowego trzymania długopisu. Przydzielenie przedszkolakowi zadania zaniesienia na stół niektórych naczyń i potraw sprzyja rozwojowi odpowiedzialności za powierzone poważne zadanie - znowu ćwiczy koordynację i koncentrację uwagi, z którą tak wiele dzieci ma dzisiaj problem.


„Pomóż zrobić to samemu”

Wszystkie podejmowane działania, które mają na celu stworzenie dzieciom czasu i przestrzeni sprzyjających rozwojowi samodzielności nie ćwiczą tylko samodzielnego wykonywania tych czynności, ale równocześnie przyczyniają się do rozwoju umiejętności dodatkowych potrzebnych w kolejnych etapach rozwoju. Pedagogiem, która rozreklamowała samodzielność była lekarka Maria Montessori, której przyświecało hasło „Pomóż zrobić to samemu”, co powinno stać się mottem wielu przedszkoli, żłobków i domów, w których wychowywane są małe i większe dzieci.

Autorka jest pedagogiem szkolnym, terapeutą pedagogicznym, nauczycielem przedszkola i klas 1-3 oraz oligofrenopedagogiem. Zajmuje się skutecznym wyrównywaniem deficytów i braków rozwojowych u dzieci. Jest mamą trzech córek.
 
Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar