Tęsknota za normalnością - główne problemy pedagogiczne w szkole
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Tęsknota za normalnością - główne problemy pedagogiczne w szkole

Agnieszka Isańska

Na progu rozpoczynającego się nowego roku szkolnego, warto podsumować rok miniony, spojrzeć za siebie i z perspektywy czasu przeanalizować jaki on był…


Bardzo trudny rok

Zakończony rok szkolny 2020/21 był bardzo intensywny i trudny, tak z perspektywy nauczycieli, ale przede wszystkim rodziców i samych dzieci. To one w całym tym systemie są najważniejszym i najczulszym ogniwem, a ich funkcjonowanie jest zawsze odzwierciedleniem trudności, zmian i kryzysów. Wiele zmian i niepewność, brak możliwości realizacji planów z powodu ograniczeń związanych z odgórnymi obostrzeniami i izolacją, zmieniły nasze szkoły i nasze dzieci. O wielu konsekwencjach tego roku będziemy przekonywać się przez kolejne lata, nie tylko w zakresie deficytów edukacyjnych, ale zwłaszcza w obszarze społecznym.


Bezradność dzieci wobec skali problemów

Pracownicy placówek oświatowych wszelkiego typu (przedszkola, szkoły, poradnie psychologiczno-pedagogiczne, ośrodki szkolno-wychowawcze, placówki specjalne) obserwowali wiele niepokojących symptomów obniżenia nastroju u dzieci i młodzieży. Zgłaszali to rodzice, reagowali nauczyciele, a zachowanie samych wychowanków świadczyło o przeżywanych trudnościach. Nasiliły się próby samookaleczeń, które są zewnętrznym dowodem nieradzenia sobie z przeżywanymi napięciami. W taki fizyczny sposób dzieci i młodzież (już 10-latkowie!) próbowały odnaleźć ulgę, a także zakomunikować światu o tym, jak bardzo sobie nie radzą. To forma zwrócenia na siebie uwagi. W wielu sytuacjach potrzebna była pomoc specjalistów, niekiedy konieczna izolacja na oddziale szpitala psychiatrycznego. Te zachowania autodestrukcyjne świadczyły o przeżywaniu samotności, pomimo dostępności wirtualnej znajomych i fizycznie w domu członów rodziny.


Zaburzenia w domowych relacjach

Uwidoczniły się również zaburzenia relacji w rodzinach – podwójna rola rodzica, który stawał się nauczycielem swojego dziecka, zmniejszenie działań rodzicielskich z zakresu wsparcia na rzecz restrykcyjnego wymagania realizacji materiału szkolnego. W wielu domach nie było możliwości robienia wspólnie rzeczy miłych, ponieważ nie było na nie czasu, gdyż działania związane z realizacją zadań szkolnych pochłaniały większość czasu i energii. Pojawiło się wiele nowych sytuacji konfliktowych i nasiliły się dotychczasowe. Nauczyciele wiele razy słyszeli awantury i krzyki w domach, kiedy dzieci nieumyślnie włączały swoje mikrofony w komputerach. Sami uczniowie przeżywając odchodzenie rodziców z domu, opowiadały o swoich przeżyciach po powrocie do szkoły lub mówiły o tym nauczycielom podczas zdalnych lekcji.


Ocena za zbiorowe wsparcie

Na niespotykana dotychczas skalę zaktywizowali się w ostatnim roku rodzice. Wiele ich działań było bardzo pożytecznych, bo dzieci w widoczny sposób były dopilnowane, prace i zadania domowe wysłane były na czas, bo wreszcie mieli możliwość uczestniczenia w zdalnych lekcjach, lub regularnie sprawdzali aplikacje i kontrolowali co na kiedy jest zadane. Tak wyglądało to z perspektywy nauczycieli. Po drugiej stronie ekranu w rzeczywistości stał za dziećmi cały sztab osób wspierających. W domach przebywali dziadkowie, którzy korygowali zachowanie dzieci i kontrolowali, by uczestniczyli w lekcjach a nie grali w gry. Starsze rodzeństwo tłumaczyło niezrozumiałe lekcje, a sami rodzice własnoręcznie wykonywali zadania za swoje dzieci – prace plastyczne, pisali wypracowania, podpowiadali podczas odpytywania, pokazywali kartki z odpowiedziami, pisali za dzieci sprawdziany i rozwiązywali zadania z matematyki. Powołani byli także korepetytorzy, którzy uczyli się z dziećmi za pieniądze. Wiele wystawionych ocen śródrocznych i końcowych nie odzwierciedla posiadanej przez uczniów wiedzy, bo często powinny być to oceny dla innych osób.


Bez pomocy i kontroli

Niestety, było wiele takich domów, w których dzieci nie mogły liczyć na pomoc i kontrolę. Pojawiały się częste wagary, a niejednokrotnie nieuzasadnione pojedyncze nieobecności były usprawiedliwiane przez rodziców bez podania realnej przyczyny. Spowodowało utrwalenie strategii ucieczkowej i dzieci miały przyzwolenie na nieuczestniczenie w lekcjach, których nie lubią lub nie są do nich przygotowane. Te sytuacje nie sprzyjały procesowi wychowywania w duchu odpowiedzialności i systematycznej pracy. Wiele takich zdarzeń skończyło się brakiem promocji do następnej klasy z uwagi na nagromadzenie zaległości z całego roku.


Regres aktywności

Nauczyciele uczący różnych przedmiotów byli jednomyślni co do obniżenia kompetencji werbalnych dzieci i młodzieży. Zwiększyła się ilość odpowiedzi ustnych jednowyrazowych, półsylabowych, a metajęzyk, jakim posługiwali się podczas lekcji był niezrozumiały dla nauczycieli. Wobec uczniów z niepełnosprawnościami widoczny był znaczący regres w wypracowanych wcześniej umiejętnościach. Większość dzieci podczas zdalnych lekcji niechętnie się odzywało, a po powrocie do szkoły unikało nadal werbalnej aktywności na lekcjach i przerwach.


Wszechobecna wirtualność

Nasiliła się także aktywność wirtualna dzieci i młodzieży, o czym sami mówili. Uciekali od kłopotów realnych w wyimaginowany świat gier, filmów i opowiadań oraz znajomości osób poznanych na portalach społecznościowych, skupionych wokół zainteresowań lub przypadkowo napotkanych w sieci. Oni sami twierdzili, że nie mają potrzeby spotkać się w realu ze swoimi wirtualnymi znajomymi, a życie w wirtualnej grze jest dla nich satysfakcjonującym substytutem relacji i życia. Świat mediów wielu dzieciom zastąpił potrzebę kontaktu z rówieśnikami i nie stanowił mobilizacji do powrotu do stacjonarnej szkoły czy odsunął potrzebę przebywania poza domem. Potęgowało to także poczucie lęku, bo dzieci i młodzież martwili się o to, że nie będzie już tak jak było.


Spadek motywacji do nauki i pracy

Całe środowisko doświadczyło spadku motywacji do nauki i pracy, tak nauczyciele, jak i uczniowie. Spędzanie wielu godzin przed ekranem nie było atrakcyjną i efektywną nauką, a brak interakcji z prowadzącym oraz redukcja nauki wielozmysłowej na rzecz analizatora słuchowego i wzrokowego, sprawiły, że dzieci niewiele zapamiętywały z lekcji. Wielogodzinne przebywanie wyłącznie w pozycji siedzącej bez możliwości sprawdzenia w naturalny sposób przekazywanej wiedzy powodowało frustrację i zmęczenie wielu nauczycieli.


Ze szkodą dla zdrowia

Za zmianą metod pracy poszły dodatkowe godziny spędzone przed komputem w celu przeszukiwania Internetu przed zdalnymi lekcjami, co trwało niekiedy kilka razy więcej czasu, niż sama lekcja. Wielu nauczycieli zgłaszało się do fizjoterapeutów z bólami kręgosłupów, do psychiatrów w celu poprawy nastroju i do lekarzy różnych specjalności, bo organizmy odmawiały posłuszeństwa. Prosili także psychologów o pomoc w rozwiązywaniu nagromadzonych sytuacji konfliktowych w domu i pracy. Równocześnie przybyło wielu nowych młodych klientów gabinetów psychologicznych, a fizjoterapeuci mieli wiele zgłoszeń od rodziców, którzy zauważyli wady postawy swoich dzieci.


Niechęć do zajęć dodatkowych

Pojawiła się również niechęć dzieci w udziału w zajęciach dodatkowych, w których dotychczas chętnie wiele brało udział. Rezygnowały nawet z harcerstwa, bo brakowało im realnych interakcji, bo możliwość przytulenia się do przyjaciółki z drużyny czy zabawy ruchowej z kumplem wzmacniało więzi. Spadła też aktywność w wolontariacie, bo pandemia nałożyła znaczne ograniczenia. W konsekwencji wzmocniło to młodzieńczy egocentryzm i obniżyło empatię. Dzieci i młodzież skupili się na swoich potrzebach i ograniczeniach, niechętnie opuszczali strefę komfortu i dom.


Mniej społecznych umiejętności

Po powrocie do placówek edukacyjnych wielu nauczycieli obserwowało spadek umiejętności społecznych. Dzieci miały problemy z odczytywaniem komunikacji niewerbalnej, co często powodowało konflikty. Częste bójki i kłótnie wynikały z nagromadzenia trudnych emocji, których nie potrafili katalizować, a wypracowane wcześniej strategie rozwiązywania nieporozumień odeszły w niepamięć.

Nauczyciele na nowo przypominali normy i reguły życia społecznego. W zakresie zaległości edukacyjnych deficyty będą widoczne najbardziej w zbliżającym się roku, a przydzielone 15 godzin realizowanych w całym roku z przedmiotu przeznaczone na uzupełnienie zaległości jest kroplą w morzu potrzeb zgłaszanych przez rodziców i samych uczniów. Uczniowie dużo nie rozumieją z materiału realizowanego w tym roku, brakowało zadawania pytań przez uczniów, którzy podczas lekcji online byli rozproszeni, a sami nauczyciele często uczyli się nowych metod komunikacji, co nie ułatwiało realizacji materiału podstawy programowej.


Edukacja domowa zyskała na popularności

Czas nauki zdalnej był też ogromnym wzrostem zainteresowania realizacji obowiązku szkolnego w ramach edukacji domowej, ponieważ uczniowie w tym systemie nie musieli spędzać czasu przed monitorami, mogli się uczyć wtedy, kiedy chcieli i jak chcieli. Ciążył na nich jedynie obowiązek zdania egzaminu na koniec roku szkolnego lub w trakcie jego trwania z całego materiału realizowanego z każdego przedmiotu. Doświadczenie wielu rodzin potwierdziło, że jest było to możliwe do realizacji, a nauka i egzaminy mogą być przyjemnym doświadczeniem.


Tęsknota za normalnością

Całe środowisko edukacyjne, tak rodzice, uczniowie, jak i sami nauczyciele obawiają się nowego roku szkolnego. Wszyscy chcieliby uniknąć nauki w trybie zdalnym, bo znamy już jej koszty i każdy z osobna liczy na to, że wreszcie doświadczymy normalności w edukacji. Ostatnie trzy lata były jak powracające tornado przewracające dotychczasowy ład i porządek.
 
Autorka jest terapeutką pedagogiczną, z wykształcenia również nauczycielką przedszkolną i klas 1-3. Szlify zawodowe zdobywała również jako pedagog szkolny. Zajmuje się skutecznym wyrównywaniem deficytów i braków rozwojowych u dzieci. Jest mamą trzech córek.
 
Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar