„Dobre rady” dla mamy
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

„Dobre rady” dla mamy

Dominika Wielkiewicz

Zaczyna się już w momencie przekazania informacji o ciąży. Przyszła mama od samego początku zmaga się z setkami komentarzy i porad nie tylko członków rodziny, ale i (o zgrozo!), osób zupełnie obcych. Wraz z rozwojem ciąży okazuje się, że wiele osób rości sobie prawo do pouczania, doradzania i komentowania wszelakich poczynań mamy, zaczynając od tego, co je, kończąc na pytaniach „ile kilogramów przytyłaś?” A to tylko początek nagabywania, bo wysyp „złotych rad” na dobre rozpoczyna się w dniu narodzin dziecka…
 

Dobre rady (nie) są w cenie

Świeżo upieczona mama przeżywa istny rollercoaster emocji, od zmęczenia, bólu, niepewności, strachu i stresu, aż po poczucie wyobcowania i osamotnienia. W tym trudnym dla niej momencie kobieta potrzebuje albo wsparcia albo świętego spokoju, a ostatnie czego jej trzeba to dobre rady wszystkich wokoło. Nagle okazuje się, że matka właściwie nic nie wie i nic nie potrafi, a jeżeli już coś robi to albo źle, albo mogłaby jednak innym sposobem, czytaj lepszym. Osobiście nigdy nie przyszło mi nawet do głowy, aby komentować czyjś sposób wychowania i opieki nad dzieckiem, a już szczególnie wśród osób zupełni mi nieznanych. Okazuje się jednak, że takie zachowania nie są rzadkością i spotyka się z nimi wiele z nas, nie tylko ze strony rodziny, ale i zupełnie obcych osób.

Na temat dobrych rad można napisać wiele, jednak na mnie zawsze największe wrażenie robiła (i robi do tej pory) rada „nie noś go tyle, bo się przyzwyczai” i inne mówiące o tym, że dziecko jest za dużo przytulane. Niby mamy XXI wiek, świadomość, rozwój nauk wszelakich, a jednak nadal pokutuje przekonanie, że okazywanie dziecku uczuć spowoduje, że stanie się rozpieszczone. Nic bardziej mylnego!

Potem wcale nie jest lepiej, bo mamy często słyszą, że ich dziecko jest źle ubrane do pogody i albo przegrzewają dziecko albo narażają je na to, że marznie. Alergie? Dawniej nie było alergii i dzieci wszystko jadły. Ale teraz istnieją i po pierwsze od stwierdzania tego faktu jest lekarz, a po drugie, jeśli ja nie zaglądam nikomu do talerza i na koszyk zakupowy pełen produktów wysoko przetworzonych, to bardzo proszę o niezaglądanie do talerza mojego dziecka. Jeśli już jesteśmy przy temacie jedzenia, to oczywiście wszyscy wiedzą lepiej co i kiedy możemy podawać naszym dzieciom, włącznie zresztą z cukrem i czekoladą, bo jak kiedyś usłyszałam „Ciastka bez cukru i soli?! To na pewno jest niedobre”.

Kolejny temat dla znawców – smoczek i jego rola w życiu dziecka. a dodatkowo przy tym temacie pokutuje ciągle „dobra rada” o tym, aby moczyć dziecku smoczek w cukrze. No cóż… Inne mądrości z jakimi przychodzi mierzyć się młodej mamie, to te dotyczące snu dziecka – kiedy, ile, razem z rodzicami czy osobno, konieczności „wypłakania się” pociechy w samotności zamiast spokojnej rozmowy, karmienie piersią, które albo jest zbyt długie albo zbyt krótkie. Dziecko płacze lub denerwuje się na ulicy lub w sklepie? Takie przecież są skutki bezstresowego wychowania. I tak można wymieniać do wieczora, bo lista osób bez ogródek wyrażających swoją opinię i udzielających „dobrych rad” jest tak długa jak wiele jest tych rad.


Milczenie jest złotem

Dlaczego ludzie tak chętnie wtrącają się w życie młodej mamy? Na to pytanie naprawdę trudno znaleźć odpowiedź. Szczególnie jeżeli mówimy o obcych osobach roszczących sobie prawo do udzielania porad, choć widzą dziecko po raz pierwszy i nic nie wiedzą na temat samego dziecka, rodziców ani ich sposobu wychowania. Jakimś cudem kobieta w ciąży, a później matka traktowana jest niemalże jako dobro wspólne, a nie autonomiczna i myśląca jednostka i każdy wokół poczuwa się do udzielania porad opiekuńczo – wychowawczych. Warto zwrócić uwagę na fakt, że sytuacje taką trudno jest zauważyć w drugą stronę, to znaczy, kiedy obcy ludzie i członkowie rodziny tak chętnie udzielają rad ojcu. Ciekawe, dlaczego, prawda? Jeżeli taka sytuacja ma miejsce w rodzinie i znacząco wpływa na samopoczucie matki, ma ona absolutne prawo do tego, aby postawić granice i oczekiwać ich respektowania. Milczenie i pokorne przyjmowanie złotych rad tylko kumuluje negatywne emocje i rozzuchwala osobę radzącą.

Należy zdać sobie sprawę, że takie zachowania, które na każdym kroku podważają jej kompetencje i umiejętności mogą młodą mamę doprowadzić do wielu trudnych emocji i znaczącego obniżenia samopoczucia, z depresją włącznie. Dlatego ważne jest, aby partner i ojciec dziecka stawał po stronie matki i był dla niej wsparciem. Dobre rady, oparte na autentycznej trosce i zaangażowaniu zawsze są w cenie, bo mogą pomóc i wiele ułatwić. Jednak różnica pomiędzy szczerą radą, a wtrącaniem się jest znacząca. Pierwsza występuje w formie sugestii, druga zaś jest wypowiedzianym osądem. A jeśli kogoś korci, aby dowoli komentować i doradzać rodzicom, proponuję zwrócić się do dwumetrowego ojca dziecka, zamiast do matki. Zobaczymy ilu odważnych się znajdzie. Zgaduję, że niewielu.

Autorka jest pedagogiem resocjalizacyjnym oraz opiekuńczo-wychowawczym, bajkoterapeutką, muzykoterapeutką, trenerką umiejętności społecznych. Zajmuje się również tematyką autoagresji i samobójstw wśród dzieci i młodzieży, a także profilaktyką zachowań autodestrukcyjnych oraz szkoleniem dorosłych w tym zakresie.

Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar