„Mamo, a kupisz mi…?” – edukacja finansowa dzieci
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

„Mamo, a kupisz mi…?” – edukacja finansowa dzieci

Agata Gramacka
 

Zakupy z dzieckiem

Jedenastoletnia Iga stoi przed stoiskiem z ręcznie szytymi bluzami. Ciekawy wzór i bajeczne kolory przyciągają oko, w każdym przechodniu wzbudzając pragnienie posiadania i noszenia. Cena takiej bluzy kształtuje się relatywnie wysoko. Jednak dziewczynka z zapałem przegląda kolejne wieszaki, zachwycając się miłym w dotyku materiałem. 

„Chciałabym sobie taką kupić!” – wzdycha nad jedną z nich.
„Rzeczywiście, jest śliczna” – słyszy podpowiedź mamy
„Obecnie mam zaplanowane już wydatki na co innego, ale zakup bluzy zaplanuję sobie na przyszły sezon. Bardzo mi się takie podobają!” – nadzwyczaj dojrzale stwierdza Iga.

„Mamo, a kupisz mi…?”, „Mamo, ja chcę!” – każde dziecko przechodzi etap, kiedy nagminnie żąda natychmiastowego spełnienia swojej zachcianki, Już! Natychmiast! Od razu w sklepie! Takie niecierpiące sprzeciwu wymuszanie napotyka najczęściej nerwową, zdawkową odpowiedź „Nie!” lub, co gorsza, natychmiastowy zakup przedmiotu pożądania, byle tylko uspokoić płaczącego malucha.
 
W tej sytuacji można jednak dostrzec jeszcze jedną stronę i wykorzystać moment impulsywnej zachcianki, by zapoczątkować edukację finansową dziecka. Wspólne zakupy stanowią doskonałą okazję, aby rozpocząć rozmowę o tym jak działają pieniądze.


Kieszonkowe

Świadomość funkcji pieniędzy zdobywana przez dziecko na przykładzie codziennych zakupów może stanowić dobry impuls, by zapoczątkować temat kieszonkowego. Powinny to być pieniądze, które młody obywatel dostaje od rodziców na własne drobne wydatki i którymi sam dysponuje. Jednocześnie warto, aby rodzic towarzyszył gospodarowaniu tymi funduszami. Przynajmniej na początku. Nie daje się przecież dziecku książki do samodzielnego czytania bez wielu godzin spędzonych wcześniej wspólnie nad elementarzem. Tak samo, ucząc dziecko posługiwać się pieniędzmi, trzeba wesprzeć je przy pierwszych samodzielnych decyzjach.
 
Wykorzystanie kieszonkowego w procesie edukacji finansowej winno opierać się na kilku zasadach. Warto założyć, na co mają zostać przeznaczone otrzymywane pieniądze, a co za tym idzie – ustalić jego adekwatną kwotę.

Dobrym momentem na rozpoczęcie przygody z własnym portfelem może być inauguracja szkoły podstawowej. Kwestia, ile damy kieszonkowego, jest wynikiem ustalenia z dzieckiem, na co będzie ono przeznaczane.

Umawiając się na kieszonkowe, warto zaznaczyć, że rzeczy, na które dziecko otrzymuje pieniądze, nie będą już kupowane przez rodziców. Pozornie twarde postawienie sprawy („na to masz już swoje pieniądze”) przy stoisku z „resorkami” jest w rzeczywistości przejawem wzajemnego szacunku, wynikającym z przyjętej przez obie strony umowy.

Ustalając, jakie wydatki dziecko będzie pokrywać z własnych pieniędzy, możemy ustalić kwotę kieszonkowego. Warto nie zaczynać od zbyt wysokich kwot. Nauczmy najpierw gospodarowania ograniczonym budżetem.


Budżet wydatków osobistych

Na początkowym etapie dysponowania pieniędzmi dziecko uczy się rozpoznawania, czy coś jest drogie, czy tanie; czy stać je na daną rzecz, czy jeszcze nie. Ograniczone zasoby finansowe pozwalają mu także zdobyć świadomość niedostatku pieniędzy przy zbyt swobodnym ich wydawaniu. Każdy z tych elementów będzie ważny i przydatny w dalszej nauce operowania coraz to większymi kwotami.

Starszym dzieciom można zmodyfikować zasady kieszonkowego, opierając je na budżecie osobistym. Wiedząc, ile otrzymają w dłuższej perspektywie czasu, np. w ciągu połowy lub całego roku, mogą zaplanować, na co je wydadzą bądź odłożą. Nauczy je to sztuki dokonywania wyborów w kwestii wydatków i oszczędzania.

W budżecie wspomnianej na początku jedenastoletniej Igi znajdują się trzy cele: przyjemności (kwota przeznaczona na drobne wydatki typu lody, zakupy impulsowe czy pamiątki), własny rozwój (przewidywany obecnie zakup hulajnogi i koła cyrkowego do ćwiczeń akrobatycznych) oraz wsparcie innych (kwota na prezenty dla najbliższych i wydatki związane ze swoimi kotami).

Budżet to już wyższa szkoła edukacji finansowej. Prowadząc go, dziecko powinno spisywać wszystkie wydatki i ich przeznaczenie, aby móc je okresowo kontrolować. Założone w budżecie plany mogą odbiegać od rzeczywistych wydatków. Analiza takich modyfikacji w praktyce da dziecku niepowtarzalną szansę na lepsze zrozumienie własnych zachowań związanych z pieniędzmi już od najmłodszych lat. To także doskonała okazja, by nauczyć je szerszego spojrzenia na finanse osobiste, co w przyszłości zaprocentuje sprawniejszym poruszaniem się w znacznie bardziej rozbudowanym i większym budżecie domowym.


Gotówka czy karta?

Podjąwszy już decyzję dotycząca kieszonkowego i zawarłszy umowę dotycząca jego przeznaczenia, czyli określenia, za co rodzice odtąd nie będą już płacić, stajemy przed wyborem sposobu przekazywania pieniędzy: gotówką czy na konto?

Banki prześcigają się w ofertach dla najmłodszych. Kuszą kolorowymi kartami płatniczymi i korzystnymi warunkami. Pamiętajmy, że za tymi kolorami stoją cele marketingowe dużych przedsiębiorstw, które niekoniecznie są tożsame z celami edukacji finansowej dzieci. Aby nauczyć młodych ludzi gospodarować finansami osobistymi, nie jest koniecznie budowanie ich lojalności wobec banków.

Zacznijmy zatem zdroworozsądkowo od gotówki. Dla dorosłych może to okazać się nawet nieco problematyczne, gdyż trzeba będzie zadbać, żeby tę gotówkę ze sobą posiadać. Jest to jednak wysiłek, który z pewnością zaprocentuje.

Gospodarowanie pieniędzmi w formie monet i banknotów będzie dla dziecka znacznie łatwiejsze do opanowania niż pieniędzmi wirtualnymi, zapisanymi jedynie na koncie. Niech pierwsze wydatki osobiste mają postać namacalną. Zwłaszcza niech namacalny będzie fakt braku pieniędzy w portfelu.

Konto i karty płatnicze są również narzędziem, które warto pokazać i nauczyć z nich korzystać. Może to być jednak spokojnie dalszy etap edukacji finansowej. Zdecydowanie nie pierwszy.


Pieniądze to tylko narzędzie

Tak samo, jak każdy inny aspekt wychowania, edukacja finansowa jest jednym z procesów nabywania umiejętności życia w społeczeństwie. Rozmowa o pracy, zarabianiu pieniędzy i tym, jak rodzice gospodarują domowym budżetem, nie musi polegać tylko na suchym ukazaniu wpływów i wydatków. W bardziej opisowej formie może stać się również sposobem na przekazywanie naszych priorytetów i wartości. Struktura domowych wydatków doskonale wskazuje, co jest dla nas ważne, a co mniej i dlaczego.

Warto uświadamiać dzieciom od najmłodszych lat, że pieniądze, tak jak każde inne narzędzie, nie są celem samym w sobie. Stanowią jednak środek pomocny przy realizacji założonych życiowych celów.
 
Autorka jest mamą trojga dzieci, podróżniczką, propagatorką rodzinnej aktywności outdoorowej. Razem z mężem Maciejem i dziećmi – Tomkiem, Igą i Jankiem – podróżuje w bliższe i dalsze zakątki świata, poszukując wartościowego spędzania czasu. Rodzina odbyła między innymi półroczną podróż dookoła świata, z której wrócili w marcu 2019 r. Jej podróże i rodzinne aktywności warto śledzić na blogowym Fan Page'u Family on Board (https://www.facebook.com/familyonboardPL/)
 
Zdjęcie: Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar