Rodzicielstwo w czasach zarazy

ojciecPo Internecie krąży mem, że matka trojga dzieci "wynalazła" szczepionkę na COVID-19 po czterech dniach wspólnej kwarantanny. To by się mniej więcej zgadzało z wieściami, jakie napływają do naszej redakcji. I bynajmniej wielu z nas nie jest do śmiechu. „A ja mam taki dzień, że… Dzieciaki zarobione, zmęczone, ja wkurzona i w naszym domu niewiele z sielanki rodzinnej” – napisała do nas jedna z mam. I naprawdę nie jest w tym odosobniona. Rzecz jasna nie tylko o sam pobyt z dziećmi chodzi. 

Sytuacja, wypisz wymaluj jak z filmów katastroficznych stała się niemalże w jednej chwili naszą rzeczywistością. Trudno, żebyśmy potrafili się bez trudu w niej odnaleźć, żebyśmy nie czuli zagubienia, frustracji, zdenerwowania, gniewu… Żeby ktokolwiek z nas był na to przygotowany.

Wielu z nas musi poradzić sobie z połączeniem pracy zawodowej w warunkach domowych (ci, którym rodzaj wykonywanej pracy na to pozwala) z opieką nad dziećmi, a do tego z ich zdalną nauką. „Otwieram Librusa, a tam kilkadziesiąt maili od nauczycieli - pisze inna mama. - W domu nie mam sprawnej drukarki, toner się skończył. Jak mam im to wydrukować, kiedy powycinać i dopilnować, żeby to zrobiły i zdjęcia poodsyłać do nauczycieli? A kiedy praca, obiad, pranie, ogarnianie domu?”.

Połączenie pracy zdalnej z jednoczesną opieką nad dziećmi wielu frustruje. A do tego docierają do nas głosy, że niektórzy nauczyciele dosłownie zawalają dzieci zadaniami, jakby nagle miały wykonywać dwieście procent normy… Niektóre starsze dzieci potrzebują od trzech do pięciu godzin przy komputerze, żeby zrobić wszystkie zadania przekazane na dany dzień przez nauczycieli. A jeśli są to dzieci, które nie mają własnych komputerów, to w domach, gdzie jest więcej rodzeństwa robi się kolejka, wąskie gardło. A jeśli rodzicie w tym czasie potrzebują komputera do pracy, to naprawdę może być problematyczne.

Psycholog Anna Domecka zwraca uwagę, że taka sytuacja może doprowadzić do „wypalenia rodziców”. „Stres związany z opieką nad bliskimi, przebywanie non stop na małej przestrzeni, poza tym obawa o pracę, ryzyko utraty bezpieczeństwa finansowego, utraty zdrowia, obawa o zdrowie najbliższych etc., może wywoływać więcej konfliktów i mogą one być gwałtowniejsze” - tłumaczy. Zwraca też uwagę, że „z potrzeby odseparowania się od siebie może powstawać sztuczny dystans miedzy domownikami”.

Czy jednak można temu w jakikolwiek sposób zaradzić? Sytuacji sobie nie wybraliśmy. Nie mamy na nią wpływu. Warunków nie zmienimy, jakkolwiek byśmy się złościli, gniewali czy frustrowali… Co więc możemy? „Zadbać o siebie - tłumaczy Anna Domecka. - O wsparcie, o własny pokój serca”. I dodaje, że mimo wszystko warto w tej sytuacji „nauczyć się odpoczywać” i może „nie brać za dużo na siebie w tym czasie, odpuścić rzeczy zbędne”.

Mamy chaos, bo znaleźliśmy się w sytuacji skrajnie trudnej i nowej dla każdego. Powiedziałabym, że w sytuacji wojny. Wojny z mikrobem. Ale jest ona realna. Więc oczekiwania, że będzie jak „przed wojną” mogą tylko pogłębić frustrację i wzajemne pretensje czy obwinianie się (szczególnie na linii rodzic - nauczyciel). Nikt z nas nie był wcześniej w takiej sytuacji, więc wszyscy działamy po omacku. Trudno więc oczekiwać, że nie będziemy popełniać błędów. Nie zakładając jednak złej woli po jakiejkolwiek ze stron, może dobrze by nam zrobiło wzięcie głębokiego oddechu? A może nawet zrobienie kroku w tył?

Może dobrze byłoby, żeby nauczyciele nie próbowali zwalać na dzieci (i ich rodziców) takiej ilości zadań, że właściwie w ciągu dnia nie ma już na nic innego czasu. Z drugiej strony, może rodzice (jakkolwiek jest to trudne) spróbowali zrozumieć, że takie zdalne nauczanie nie jest dla nauczycieli chlebem powszednim i mogą też nie zdawać sobie sprawy, jak to wygląda z „drugiej strony”. Może niekiedy wystarczy po prostu informacja zwrotna. A może niedługo pojawią się ministeriale wytyczne, jak ma wyglądać takie nauczanie, bo w tej chwili nauczyciele robią to na własną rękę, czasami tylko kierując się wytycznymi dyrekcji szkoły.

Dajmy sobie wszyscy czas na odnalezienie się w nowej sytuacji. Na zorganizowanie na nowo. Nie oczekujmy, że od razu wszystko się ułoży po naszej myśli. Może spróbujmy wszyscy mimo wszystko wyciszyć emocje (na ile się da) i spróbować złapać równowagę…To trudny czas. I dla rodziców, i dla dzieci, i dla nauczycieli. Każdy z nas usiłuje jak najlepiej się odnaleźć w tej rzeczywistości. I pewnie nie pomoże nam, jak zaczniemy się nawzajem obwiniać czy koncentrować na wzajemnych pretensjach. Bo trudno w takiej sytuacji o winnego. Już raczej wszyscy jesteśmy ofiarami…

I jeśli można, na koniec osobista refleksja. Kiedy robiłam wywiad z dr Wandą Błeńską, która wówczas miała sto lat, uderzyła mnie jej niesamowita pogoda ducha, spokój, wyciszenie, równowaga wewnętrzna. A trudno powiedzieć, że nie mierzyła się w życiu z sytuacjami skrajnie trudnymi… Zapytałam więc, w czym tkwi tajemnica i usłyszałam, że po prostu przyjmowała (bez buntu), to co życie przynosiło, takie jakie jest - bez względu na to, czy to było coś dobrego czy złego, trudnego.

Nam teraz życie przyniosło właśnie to. Bycie rodzicem w czasach zarazy. I żaden nasz gniew, uzewnętrznianie skrajnych emocji, zaklinanie rzeczywistości (że oczekujemy już teraz, natychmiast, żeby świat zmienił ustawienia na te sprzed koronawirusa albo tak nam zorganizował rzeczywistość, żebyśmy dali radę bez tego całego szaleństwa) niestety nie pomogą…

Jedyne co możemy, to dać sobie czas, żeby spróbować odnaleźć się w nowej sytuacji - i tak, powiem ten banał, który wielu z was może doprowadzić do furii - mimo wszystko, zachowując SPOKÓJ… No dobra, niech będzie: W MIARĘ MOŻLIWOŚCI, zachowując spokój...


Małgorzata Tadrzak-Mazurek


Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com




Fixed Bottom Toolbar