Skąd się biorą jagody?
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Skąd się biorą jagody?

prof. Jakub Isański
 
Odpowiedź na to pytanie może być jedną z informacji o naszym dzieciństwie. Smak tych owoców kojarzony z letnią porą roku, pozwoli także przywoływać nam skojarzenia szczęśliwych chwil spędzonych podczas rodzinnych wakacji z kuzynostwem, rówieśnikami albo dawno niewidzianymi krewnymi na drugim krańcu Polski.
 

Nagroda za samodzielność

Po co jednak zbierać owoce w lesie, skoro można je kupić, już umyte, w sklepie? Nie ma jednej, dobrej odpowiedzi na to pytanie, chociaż chyba nikt nie ma wątpliwości, że warto to robić. Jedząc leśne owoce podczas spaceru stajemy przed możliwością porozmawiania o całym świecie wokół nas. Zauważmy tylko, że własnoręczne szukanie owoców jest dość czasochłonne, ale gdy już uda nam się znaleźć właściwe miejsce, możemy najeść się do syta i jeszcze nazbierać dokładkę na podwieczorek. Owoce zerwane prosto z krzaczków są najsmaczniejsze, a także najzdrowsze.
 

Smak owoców i wiedzy

Wspólne spędzanie w ten sposób czasu, jakby w pół drogi między spacerem a słodkim leniuchowaniem, jest doskonałą ilustracją letnich wakacji. Trudno zapomnieć smak tych owoców, trudno też znaleźć go na sklepowych półkach. Tytułowe pytanie jest o tyle istotne, że coraz to można przeczytać w prasie o tym, że dzieci dzisiaj nie wiedzą już skąd się bierze mleko (z fabryki?), warzywa (z ryneczku wiadomej sieci sklepów?) czy też ryby (z Chin?). Jest to jedna z konsekwencji życia w mieście, z zupełnym niemal oderwaniu od świata przyrody, pór roku, roślin i zwierząt. Przemysłowa hodowla i uprawa, chociaż niezwykle wydajna, odbiera nam jednak jakąś część wiedzy o naszym świecie. I chociaż pokolenie rodziców ma zapewne w pamięci uprawiany przez swoich dziadków ogródek, pokolenie dzieci może już nie mieć tego luksusu.
 

Warto podtrzymać tradycje

A zatem: skąd się biorą jagody, podobnie jak maliny, jeżyny, poziomki, mirabelki czy jakiekolwiek inne owoce lasu? Oczywiście ze spacerów z dziećmi po lesie. Poetycki opis zbierania grzybów znaleźć można na kartach „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. Mowa jest tam o „uroczystym obrzędzie grzybobrania”, który jest okazją do spotkania, rozmów, poznania okolicy. Z zebranych grzybów przygotowywany jest oczywiście wspólny posiłek. Jest to zatem część naszej kultury, przekazywanej kolejnym pokoleniom. Czy możemy z rodzinnej wyprawy po owoce do lasu zrobić choćby nasz letni zwyczaj? I nie trzeba chyba nawet w tym przypadku dodawać, że te owoce, znalezione własnoręcznie na leśnej polanie, są mniejsze od sklepowych, ale o wiele smaczniejsze.
 
Autor jest socjologiem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W badaniach zajmuje się socjologią kultury, socjologią migracji, ruchliwością społeczną i współczesnym społeczeństwem polskim. Jest członkiem Rady Rodziny przy Wojewodzie Wielkopolskim, a także podharcmistrzem, ratownikiem Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i honorowym dawcą krwi. Tata trzech córek.
 
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar