Stare, ale jare
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Stare, ale jare

dr Paulina Michalska
 
Po tym, jak mój mąż przytargał do domu stare dwa kredensy po swojej babci, które, mówiąc najogólniej, wymagały remontu, zmuszona byłam zgłębić temat renowacji mebli. Nie, żeby mnie to nie interesowało. O nie! Temat od lat zaprzątał moją głowę, ale oczywiście jako matka wielodzietna na nadmiar wolnego czasu nie narzekam, więc taka renowacja na własną rękę to trochę z konieczności, a nie z pasji.


Porady od grupy

Przyziemny powód braku wolnych kilku tysięcy złotych skłonił mnie do szukania porad w Internecie. Zapisałam się do dwóch grup „domorosłych renowatorów” i jednej dla profesjonalistów. Efektem swojej pracy pochwaliłam się oczywiście na tych dwóch pierwszych, bo nie byłam gotowa na komentarze w stylu: „Tu niedoróbka, tam widać przetarcie za mocne…”. Mnie efekt mojej pracy zadowolił, inni też pochwalili, a teraz czekam na czas i okazję by zabrać się za ten większy mebel. Oczywiście zaczęłam od mniejszego, by ewentualna przypadkowa dewastacja nie złamała serca mojemu mężowi.


,,Chwaliposty” docenią wysiłek

Jednakże to, co przy okazji szukania porad związanych z renowacją mebli, uderzyło mnie najbardziej to wymienianie się między uczestnikami tzw. „chwalipostami”. Już wyjaśniam w czym rzecz.

Szukałam przede wszystkim porad, jak odnowić konkretny model kredensu. Zadałam więc na grupie pytanie, kto odnawiał taki mebel i jakie miałby - ewentualnie - dla mnie wskazówki. I wtedy posypały się tzw. „chwaliposty” czyli po prostu zdjęcia sprzed renowacji i po renowacji mebla. Osoby takie jak ja – amatorzy przywracający dawny blask starym meblom, chwalą się swoją pracą, a inni ich za to chwalą. Powstaje wymiana informacji co do użytych materiałów, farb, lakierów, tkanin etc. Serce takiego amatora rośnie, gdy inni go docenią, będą się wzorować na jego rozwiązaniach.


Skarby ze śmietnika

Najciekawsza jednak grupa, do której się zapisałam to ta, w której „chwaliposty” dotyczą śmietnikowych znalezisk – perełek sztuki meblarskiej, ceramicznej czy wystroju wnętrz z epoki PRL-u. Zadziwiające jest, ile ludzi w średnim wieku, wykształconych, oczytanych, ba nawet zamożnych chodzi po śmietnikach! Naprawdę. Czasem znajdują całe serwisy kawowe czy obiadowe wiodących producentów polskiej porcelany, spakowane w kartonie i stojące pod śmietnikową wiatą. Czasem jakiś fotel najbardziej znanych w PRL-u projektantów, lampę a nawet szafy, stoły i krzesła. Później chwalą się tymi znaleziskami członkom grupy, a ci z zazdrością (ale taką zdrową, nie chorobliwą) zachwycają się tymi skarbami. Jedna pani „specjalizuje się” w wyszukiwaniu i kolekcjonowaniu szklanych kur – takich pojemników z pokrywką do przechowywania. Wygląda to trochę jak bombonierka. Ma tych kur kilkanaście w różnych rozmiarach i kolorach.


Polowanie z harmonogramem

Nie wierzyłam w to, o czym czytałam. U nas na wsi nie ma takich śmietników, po których można by chodzić i szukać skarbów, ale okazuje się, że w wielkich miastach jest to dość popularne zajęcie. Członkowie grupy wymieniają się informacjami na temat tego, kiedy w danej dzielnicy wywożone są śmieci wielkogabarytowe i wychodzą na łowy. Nierzadko jeżdżą na drugi koniec miasta, by coś „upolować”. Zdaję sobie sprawę jak to brzmi. Sama uważałam kiedyś takie zajęcie za co najmniej dziwne i poniżej godności człowieka, ale po dłuższym zastanowieniu, doszłam do wniosku, że jest w tym coś głębszego.


Stare jak nowe

Dlaczego piszę o tym wszystkim? W czasach, gdy wszystko można kupić jednym kliknięciem a to, co zepsute wyrzuca się na śmietnik, wszystko, co stare i niepotrzebne ląduje w śmieciach, tacy ludzie to skarb. Przywracają blask i ocalają od zapomnienia niegdyś popularne przedmioty codziennego użytku, by służyły im nadal. No bo dlaczegóż by nie? Skoro są solidnie wykonane, przetrwały tyle lat i były kiedyś szczytem marzeń dla niejednej rodziny a teraz wystarczy je tylko umyć, trochę podreperować, wymienić tapicerkę i można z nich nadal korzystać to, dlaczego nie dać im „drugiego życia”? Przecież nadal mogą spełniać swoją rolę dla tego, kto zna ich prawdziwą wartość, potrafi docenić kunszt wykonania i wzornictwa. Rekordziści umeblowali w ten sposób całe mieszkania, a na ich stołach znaleźć można wyłącznie naczynia z minionej epoki. I może wydaje się to niektórym nieco zwariowane, ale jak mawia mój szef - „Kto bogatemu zabroni żyć biednie?”.
 
Autorka z wykształcenia jest kulturoznawcą i fizykiem medycznym. Pracuje z małżeństwami, które pragną mieć dzieci jako instruktor Creighton Model System - głównego narzędzia NaPROTechnology®. Jest mamą pięciorga dzieci i pasjonatką podróżowania.

Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar