Ufność w cyfrowym świecie
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Ufność w cyfrowym świecie

 Witold Tkaczyk

Wirtualny świat rozrósł się i nadal pęcznieje, osiągając gigantyczne rozmiary, jakby chciał połknąć całą istniejącą dotychczas rzeczywistość. Już prawie wszyscy oswoiliśmy się z takim terminami jak cyfryzacja/digitalizacja, Internet, sieć, bankowość internetowa, edukacja zdalna, gry i zakupy on-line, portale społecznościowe, aplikacje… Jak bardzo ufamy nowoczesnym technologiom i ludziom, którzy za nimi stoją? Czy osoby młode i dzieci mają mniej zahamowań i obaw związanych z tego rodzaju postępem niż dorośli?

Zdecydowana większość z nas funkcjonuje w tym świecie, bo oferuje nam wygodne rozwiązania, dzięki którym oszczędzamy mnóstwo czasu, doświadczamy nowych wrażeń lub zaspokajamy swoją próżność. Nie ma jednak medalu o tylko jednej stronie. Ceną, jaką płacimy za ten komfort, jest stopniowe wyzbywanie się prywatności oraz znane i jeszcze nie poznane uszczerbki na zdrowiu.
 

Ochrona prywatności

Jesteśmy zapewniani, głównie przez dostawców usług internetowych i producentów sprzętu elektronicznego, że większość naszej aktywności w sieci jest bezpieczna. Ma to oznaczać, iż nasze prywatne i wrażliwe dane są chronione, zasoby w bankach bezpieczne, a zakupy pewne i objęte możliwością zwrotu lub zamiany.

Do tych zapewnień należy podchodzić z rozsądnym dystansem, bo jednak dane od czasu do czasu „wyciekająˮ i trafiają w niepowołane ręce. Nasze przyzwyczajenia i ruchy na rynku są śledzone i zapisywane, choćby po to (czy jedynie?), by kierować do nas spersonalizowane zestawy reklam.
 

Postęp ma swoją cenę

Powiedzmy jednak wyraźnie: utrata części prywatności jest ceną, jaką płacimy za wygodę i bezpieczeństwo. W krótkim czasie nauczyliśmy się korzystać z dobrodziejstw bankowości elektronicznej. Dziś nikt już nie wyobraża sobie wizyt w banku dla zlecania codziennych operacji finansowych. Realizujemy je szybko i na ogół bezpiecznie poprzez konta internetowe.

Zakupów również coraz częściej dokonujemy za pośrednictwem sklepów internetowych. W wielu przypadkach także komunikacja interpersonalna odbywa się zdalnie.

Jak widać, czy nam się to podoba czy nie, świat zmierza ku zmianom, oznaczającym przeniesienie większej części ludzkiej aktywności i kontaktów do sfery wirtualnej. Z jednej strony Internet okazał się wynalazkiem zbawiennym, z drugiej przekleństwem, bo u krańca jego rozwoju, w najgorszym możliwym wariancie, rysuje się wizja człowieka bezbrzeżnie samotnego w goglach 3D na głowie…
 

Czy to bezpieczne?

Pomijając techniczne aspekty bezpieczeństwa, niezależni specjaliści od ludzkiej psychiki zwracają uwagę na wiele negatywnych zjawisk, jakie nadmierne korzystanie ze świata cyfrowego powodują u osób dorosłych, ale przede wszystkim u dzieci. Są one mniej odporne psychicznie na funkcjonowanie w obecnych warunkach, kiedy pandemia i technologia wymuszają ponadnormatywną obecność w sieci i nieomal sterują naszymi zachowaniami, skłaniając do określonych działań.

A jednak sami aktywnie uczestniczymy w procesie konstruowania cyfrowego świata, gdyż brak dla niego alternatywy. Robimy to głównie z wygody, bo przecież nie sposób już powrócić do wielu czynności wykonywanych kiedyś analogowo, jak choćby na wysyłanie dokumentów czy zdjęć pocztą tradycyjną. Nie ma na to czasu. Po co zresztą, skoro możemy to zrobić błyskawicznie poprzez programy i sieć Internetu? Musimy przy tym wykazywać dużą ufność, że nie trafią one pod niewłaściwy adres. Działania zabezpieczać mają rozmaite hasła, kody, piny, potwierdzenia i autoryzacje.


Zaufanie trudne do przecenienia

Dla młodych problem zaufania jest ledwie dostrzegalny, dla dzieci wręcz nie istnieje, bo ich zaufanie zdaje się nieograniczone. Być może w przypadku nastolatków to pozór, bo jednak szybko reagują na defekty, usterki, nieuczciwe praktyki i na ogół rezygnują wtedy z ryzykownych działań. Zmieniają usługodawcę, sprzedawcę, a więc weryfikują jego rzetelność i wiarygodność. Wobec takich zachowań wszelkiego rodzaju oszuści nie mają prawa zbyt długo żerować na ich naiwności.

Tu jednak do gry wchodzą wyższej klasy specjaliści od manipulacji, działający za pośrednictwem reklamy i narzędzi socjotechnicznych. Mają one wywołać wrażenie potrzeby zakupu i konieczności posiadania tego czy innego przedmiotu lub usługi. Dylemat tkwi w tym, czy to jeszcze uczciwa reklama, czy już niedozwolona manipulacja?


Dziecięca nieświadomość w zderzeniu z dorosła manipulacją

Znakomita większość młodych ludzi ma niemal nieograniczony dostęp do Internetu i odpowiednie po temu narzędzia – głównie telefony komórkowe. Pół biedy, kiedy służą one do kontaktów ze znajomymi, wyszukiwania informacji lub gier sieciowych. Gorzej, gdy dzieci dają się wciągać w nowe, niesprawdzone kontakty, gdyż nie do końca wiadomo, kto kryje się po drugiej stronie „kablaˮ. Internet bowiem stał się także użytecznym narzędziem przestępców, nie tylko złodziei własności materialnej i intelektualnej, ale także skłonnych do nadużyć obyczajowych.

Dziecięca świadomość, a raczej nieświadomość, zderza się tu ze świadomością dorosłego, który wie, jak dzieckiem manipulować. Może to być źródłem olbrzymiego zagrożenia dla osoby małoletniej. Przykładem są chociażby praktyki działań biznesowych na rynku „zinstytucjonalizowanychˮ usług i towarów dla najmłodszego pokolenia pozostawiające wiele do życzenia, na przykład komunikaty fałszywie sugerujące, że coś można otrzymać „za darmoˮ.
 

Rodzić buduje hierarchię ważności

Dziecko jest nieustannie poddawane presji zakupowej. Nęcone reklamami spotyka się z naciskiem rówieśników, modą na posiadanie takiego, a nie innego sprzętu, gry lub elementów ubioru.

Młody człowiek nie posiada wykształconych mechanizmów samokontroli. Psychicznie jest także podatny na sugestie, a jego zaufanie pozostaje niczym nieograniczone. Sprzedawcy wiedzą o tym bardzo dobrze i z premedytacja tworzą reklamy o konkretnej treści.

Przed rodzicami staje więc trudne zadanie wytłumaczenia dzieciom hierarchii wartości, a także sposobów obrony przed presją rynku i rówieśników oraz przekazania i wykształcenia zasady ograniczonego zaufania. Ponadto jedyną alternatywą dla uniknięcia ucieczki dziecka w świat wirtualny jest poświęcenie mu uwagi i czasu. Pozostawione samo sobie zagłębia się w nim, by choć częściowo zapobiec własnej samotności…
 

Pozytywna zbiórka

Przesadna nieufność wobec dokonującego się postępu też nie pomaga. Nasza globalna wioska, rozległa i przepastna, potrafi czasem zaskoczyć czymś pozytywnym, mającym wymiar głęboko humanitarny. Są to działania skierowane na drugiego człowieka. Internetowe zbiórki, kampanie, projekty wspierające. To też dzieje się w sieci i stanowi realną pomoc.

Wielu rodziców jest sceptycznie nastawionych do aktywności swoich dzieci w świecie wirtualnym. To słuszne, kiedy obecność w sieci staje się nadmierna, a umysł młodego dziecka narażony bywa na zbyt agresywne bodźce. Wielogodzinne gry online z kolegami mogą stać się przyczyną wielu domowych konfliktów. Jednak także tutaj powstają szczytne inicjatywy.

Pewna grupa młodych graczy bawiących się z wirtualne rozgrywki piłkarskie wpadła na pomysł, by pomagać osobom potrzebującym, głównie niepełnosprawnym dzieciom, za pomocą zbiórek pieniędzy na ich potrzeby. Kanał zyskał dużą popularność, dociera szeroko i zakładane cele pomocowe są na ogół osiągane. Animatorzy i zarządzający tym kanałem po prostu przyjmują zgłoszenia rożnych osób w potrzebie, a następnie odpowiednio je przedstawiają i proszą o datki.

Przekazywane kwoty są na ogół niewielkie, dosłownie po kilka złotych. Czasem zdarzają się sumy większe, rzadko jednak przekraczają 100 zł, a jeszcze rzadziej 1000 zł. Ale to właśnie dzięki tym wielu niewielkim donacjom udało się pomóc już kilku potrzebującym i zebrać po kilkadziesiąt tysięcy złotych na ogół na sprzęt rehabilitacyjny, protezy i leczenie.

Co by nie myśleć o ogólnych trendach w rozwoju wirtualnej sieci, jest to narzędzie, które można wykorzystywać do szczytnych celów. Bywa więc, że warto zaufać. Póki co – choć z coraz większymi ograniczeniami – decyduje o tym nadal człowiek.

Autor jest dziennikarzem i grafikiem od wielu lat związanym ze środowiskiem twórców komiksu. Pisze scenariusze komiksów historycznych, będąc zarazem ich wydawcą. Pracuje na stanowisku sekretarza redakcji portalu Polskie Forum Rodziców. Prywatnie ojciec dwójki nastolatków.
 
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar