Co wolno wojewodzie…, czyli o wolności rodzicielskiej
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Co wolno wojewodzie…, czyli o wolności rodzicielskiej

dr Krzysztof Szwarc

Polskie przysłowie mówi, że „Co wolno wojewodzie, to…” – może lepiej nie kończyć… Jego przesłaniem jest podkreślenie roli autorytetu, pewnej wyższości niektórych osób nad innymi. Ta wyższość może wynikać z ugruntowanej pozycji, statusu czy też wieku i oznacza przyzwolenie na wykonywanie pewnych czynności czy też wypowiadanie określonych słów i zdań, które są postrzegane jako zabronione lub źle widziane u innych. Z praktycznego punktu widzenia bywa ono wykorzystywane jako wygodne usprawiedliwienie działań osób o wyższym statusie, nierzadko również przez rodziców.


Dlaczego?

Nie ulega wątpliwości, że ojcu czy matce wolno wykonywać czynności, których nie mogą robić ich dzieci. I w wielu przypadkach dzieciom to się nie podoba, oczekują wyjaśnienia: „dlaczego?”. Odpowiadając przy użyciu przytoczonego przysłowia nie zaspokajamy ciekawości dziecka. W tym momencie należy sobie uświadomić, że w ten sposób syn czy też córka będą miały jeszcze większe wątpliwości. Po pierwsze: dlaczego nie wolno im robić czegoś co wolno robić rodzicom? Po drugie: dlaczego mama czy tata nie chcą im tego wytłumaczyć? No właśnie: „wytłumaczyć”. Wyjaśniając językiem zrozumiałym dla dziecka możemy nie tylko zaspokoić jego ciekawość, ale też pozyskać jego zaufanie. Ale przede wszystkim pamiętajmy o tym, że dziecko widzi i słyszy być może więcej niż nam się wydaje. Zatem na każdym kroku warto wykorzystywać „wolność”, by dawać dzieciom dobry przykład do naśladowania. Prawdopodobnie każdemu zdarzyło się przejść przez ulicę na czerwonym świetle. Powody tego mogą być różne: pośpiech, pusta jezdnia, naśladowanie postępowania innych. Ale czy pozwolilibyśmy na to dzieciom? To tylko jeden z przykładów zachowań dorosłych, raczej trudny do wytłumaczenia dzieciom w racjonalny sposób.


Prawa i odpowiedzialność

12 czerwca 1987 roku, podczas mszy św. na gdańskiej Zaspie Św. Jan Paweł II mówił „Nie ma wolności bez solidarności”. I choć w dużej mierze te słowa dotyczyły sytuacji panującej wówczas w kraju to można je odnieść także do innych czasów, w tym nam współczesnych, ale także do wartości rodzinnych. Tworząc rodzinę tworzymy małą społeczność, w której wszyscy członkowie mają swoje prawa. Ich przestrzeganie warunkuje funkcjonowanie jednostek w godziwych warunkach na zadowalającym poziomie. Jednym z tych praw jest wolność, swoboda wypowiedzi, zachowań. Ale taka, by inni członkowie tejże społeczności nie czuli się pomijani, znieważani. Wiąże się to oczywiście z indywidualną odpowiedzialnością każdego za swoje działania. Parafrazując słowa Św. Jana Pawła II można by rzec „Nie ma wolności bez odpowiedzialności”. Oznacza to, że dana nam swoboda jest ograniczona konsekwencjami, których musimy być w pełni świadomi.


Granice wolności

Niełatwą kwestią jest określenie granic wolności, szczególnie w rodzinie. Wiele kwestii określa prawo (np. zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, gdy jest się pod wpływem działania alkoholu lub środków odurzających), w niektórych kwestiach możemy polegać na wiedzy odpowiednich ekspertów (np. audycje telewizyjne czy filmy w kinach posiadają określone kategorie wiekowe), ale w zdecydowanej większości rodzice sami decydują o tym, co wolno im, a czego nie mogą robić czy też wypowiadać ich dzieci. I w wielu czynnościach różnice w swobodzie można wytłumaczyć, między innymi odpowiedzialnością (np. prowadzenie samochodu).

Zdarzają się jednak sytuacje, w których dzieci naśladują swoich rodziców, mimo iż nie powinny. Przykładem może być palenie papierosów przez niepełnoletnie osoby, używanie niecenzuralnych słów, a w ostatnim czasie stosowanie hejtu w stosunku do rówieśników, nauczycieli czy też innych dorosłych. Takie zachowania nie są wrodzone, takich zachowań dzieci się uczą od opiekunów, ale też między innymi z mediów. Może to wpłynąć na ich psychikę na wiele lat, co może skutkować konsekwencjami w dorosłym życiu. Zatem warto przemyśleć swoje zachowania wynikające z danej nam wolności, patrząc na przyszłość dzieci. I pamiętajmy, że w przyszłości, gdy obecni dorośli będą już w sędziwym wieku, być może ograniczeni fizycznie i psychicznie to opiekujące się nimi ich dzieci mogą powiedzieć „Co wolno wojewodzie…”.

Autor jest demografem, pracownikiem Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Sekcji Demografii Historycznej Polskiego Komitetu Demograficznego PAN, członkiem Polskiego Towarzystwa Statystycznego, redaktorem statystycznym Zeszytów Naukowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Rady Rodziny przy Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej, a także Rady Rodziny przy Wojewodzie Wielkopolskim. Tata trojga dzieci.
 
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar