Czego nastoletnie dziecko ci nie powie, ale bardzo tego pragnie
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Czego nastoletnie dziecko ci nie powie, ale bardzo tego pragnie

dr Paulina Michalska

Kiedy ma się kilkoro dzieci i każde z nich wchodzi w okres dojrzewania, to trzeba się do tego przygotować. Niestety, niewiele jest poradników albo kursów, które by mogły nas wyposażyć w takie zdolności.


Gdzie się podziały nasze słodkie maluszki?

Każde dziecko jest inne i każde przechodzi ten czas inaczej. Pamiętam, gdy znajoma – matka dwóch córek (dziś już żon i mam) i syna (też już poważnego pana z rodziną) - opowiadała mi, że okres dojrzewania u dziewcząt to jest nic, w porównaniu z tym, jak przechodzą to chłopcy. Cóż… Dostrzegam właśnie, że miała rację.

Mamy troje nastolatków na pokładzie i każdy jest inny (dwie dziewczyny i chłopak). Gdzie te słodkie maluszki, które przybiegały z kwiatkiem zerwanym specjalnie dla mnie, gdzie te „przytulaski”, całuski i ocieranie łez? No gdzie, ja się pytam? Czy są w nich gdzieś tam w środku, pod tymi wszystkimi warstwami nieprzystępności, kłótliwości i fochów?


To samo dziecko w „większym wydaniu”

Obserwuję ich od jakiegoś czasu bardziej wnikliwie. A konkretnie od czasu, gdy mój mąż przymusił mnie niejako do odsłuchania wraz z nim wykładów ze spotkania dla ojców, na którym był jakiś czas temu. Nie lubię słuchać wykładów nagranych na płycie, ale czego się nie robi z miłości do męża. Miało być ciekawe i było. Nasłuchałam się więc trochę o tych nastolatkach i rzeczywiście, coś mi w tej głowie zaczęło się rozjaśniać.

Otóż najważniejsza informacja to taka, że to minie. Wiem… Mało pocieszające dla kogoś, kto ma jeszcze przed sobą co najmniej dwa wydania buntu nastolatka, ale trzeba zaakceptować rzeczywistość taką, jaka jest. Po drugie, musimy sobie uzmysłowić, że to to samo dziecko tylko w „większym wydaniu”. Nadal lubi się przytulać, ale nie wtedy, kiedy my tego chcemy tylko wtedy, kiedy ono tego chce. Czekam więc na te przypływy emocji, w których moje nastoletnie dzieci przyjdą i po prostu się przytulą. Najgorsze, co można wtedy zrobić, to zbyć ich. Tego nie można zrobić! Wtedy może się zdarzyć, że taki nastolatek już więcej do nas nie podejdzie na „przytulaski”, na rozmowę czy po prostu, by z nami posiedzieć.


Czas trzeba znaleźć zawsze

Taki nastolatek ma w sobie mnóstwo sprzecznych myśli – z jednej strony nadal chciałby być maluchem, którym wszyscy się zachwycają, doceniają i chwalą wszystko, co udało mu się zrobić, a z drugiej strony chciałby być już bardziej niezależny, zaznaczyć swoje zdanie, swoje poglądy, wyjść spod kurateli rodziców. Skoro on tak to przeżywa i niewiele nam czasem mówi, to my, jako dorośli, bardziej obeznani w temacie powinniśmy mu w tym pomagać. Ha! Pytanie jak? Przypomina mi się złota rada na wszystko mojego znajomego: „Po prostu być”. Wiem. Niby takie proste, ale kiedy znaleźć czas? I tu bardzo prosta odpowiedź – zawsze, kiedy nastolatek chce nam coś powiedzieć, usiąść i wspólnie wypić herbatę, gdy prosi nas o czas tylko dla niego… Zawsze. On nie przyjdzie drugi raz, kiedy wcześniej go odrzuciliśmy, zbyliśmy, odprawiliśmy z kwitkiem. Znajdzie kogoś innego, kto go wysłucha, z kim będzie mógł się i pośmiać i popłakać. I oby to nie była jakaś podejrzana grupa rówieśników, co się, niestety, często zdarza. To powinniśmy być my. Wiadomo – są sprawy, o których chętniej opowie koleżance czy koledze, ale o rzeczach najważniejszych powinien chcieć opowiedzieć również nam.


Być kochanym takim, jakim jest

O to, by nastoletnie dziecko chciało nam opowiadać o sobie musimy zadbać już w jego najmłodszym wieku. Dziecko ciągle zbywane, które czuje, że nie jest nikim ważnym dla swoich rodziców, nie przyjdzie w wieku 13-14 lat i nie zacznie im opowiadać o trudnościach okresu dojrzewania. Nie ma się co czarować.

A co chciałby nam powiedzieć taki nastolatek, gdyby potrafił i chciał mówić wprost, to na pewno to, że z całej siły pragnie być kochanym takim, jakim jest, że choć czuje się sam zagubiony w swoich wszystkich rozterkach i myślach, to nadal jest tym samym człowiekiem. Chce być akceptowany, kochany, szanowany, wysłuchany i zrozumiany. Ale nade wszystko chce (tego jestem na 100 procent pewna) usłyszeć od nas, że go kochamy. I nie bójmy się tych słów. Nawet, gdy taki zbuntowany dryblas powie „No weź mamooooo…” (czytaj: Nie rób mi obciachu), to w głębi serca bardzo się cieszy. Więc jeśli dawno tego nie robiliście, to właśnie nadszedł TEN moment.

Autorka z wykształcenia jest kulturoznawcą i fizykiem medycznym. Pracuje z małżeństwami, które pragną mieć dzieci jako instruktor Creighton Model System - głównego narzędzia NaPROTechnology®. Jest mamą pięciorga dzieci i pasjonatką podróżowania.

Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar