Czy można kochać dziecko zbyt mocno?
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Czy można kochać dziecko zbyt mocno?

Dominika Wielkiewicz

„Twoje dzieci nie są twoją własnością.
Są synami i córkami życia jako takiego.
Przychodzą przez ciebie, ale nie od ciebie.
I choć są z tobą, to nie należą do ciebie”
                                                           Kahlil Gibran

Miłość rodzicielska to jednaj z najważniejszych rzeczy w naszym życiu. To ona daje dziecku poczucie bezpieczeństwa, akceptacji i bliskości, kształtuje miłość do innych, do natury i świata w ogóle. Jeśli dziecko otoczone jest miłością, szanuje siebie i innych, potrafi odnaleźć się w świecie pełnym emocji, a przede wszystkim przekaże miłość dalej. Bez miłości i bliskości tak naprawdę nie ma wychowania, bo dzieciństwo pełne miłości jest ochroną i daje moc, aby później odnaleźć się i przetrwać w świecie, w którym nie zawsze jest ładnie i kolorowo.


Bliskość kosztem rozwoju dziecka

Dziś wiele mówi się o rodzicielstwie, o jego jakże ważnej roli w życiu każdego dziecka i o tym, jak wielki wpływ na przyszłość wywiera miłość rodziców do dziecka. Czy jest jakaś ilość miłości, która może być zbyt duża i jak to możliwe, żeby w ogóle taka mogła być? Czy rodzic znający swoje dziecko i będący dla niego wsparciem to już za dużo czy jeszcze w granicach normy? Czy fakt, iż znamy swoje dziecko i odpowiadamy na jego potrzeby, rozumiemy je i tworzymy nasze więzi według rodzicielstwa bliskości to już zbyt wiele? Co zatem sprawia, że niektórzy ochoczo wypowiadają swoje sądy o tym, że ktoś za bardzo kocha swoje dziecko i czy przypadkiem nie jest to mylenie pojęć? Rodzic nie może być zbyt blisko swojego dziecka, nie może kochać za bardzo. Oczywiście, istnieje wiele sytuacji rodzinnych i wychowawczych dalekich od ideału, ale to nie oznacza, że miłości było zbyt wiele. Problem w tym, że w takich sytuacjach nie dostrzegamy innego jakże ważnego aspektu, a mianowicie tego, że to sam rodzic może mieć problem ze sobą, z wyznaczaniem granic, z pozwoleniem sobie na swój czas i swoje przyjemności. Niezdrowe relacje i przywiązanie występują wtedy, kiedy matka lub ojciec wykorzystuje swoje rodzicielstwo do sprawowania kontroli nad dzieckiem. Jest to szczególnie widoczne wtedy, gdy rodzic pod płaszczykiem miłości do dziecka zaspokaja swoją potrzebę bliskości, a bliskość ta odbywa się kosztem rozwoju dziecka. Dzieje się tak wtedy, gdy rodzic sam miał niezdrowe więzi ze swoimi rodzicami, a także w przypadku chłodnego wychowania, co dorosły rekompensuje sobie w relacjach z własnym dzieckiem.


Miłość a uwikłanie

Wychowanie i miłość rodzicielska to także wolność dana dziecku, ale wolność polegająca na tym, że dajemy dziecku przestrzeń na separację i samodzielność oraz wspieramy je w tym procesie. Problem pojawia się wtedy, gdy nie jesteśmy w stanie znieść, że dziecko wchodzi w kolejny etap rozwojowy, oddziela się od nas, tworzy relacje z innymi i nie potrzebuje naszej obecności przez cały czas. Zaburzona relacja będzie polegać na tym, że to rodzic będzie cały czas wysyłać dziecku sygnały o tym, że potrzebuje bliskości, a tym samym zahamuje jego naturalny rozwój. Następuje wtedy swoista zależność i uwikłanie, co charakteryzuje rodzinę dysfunkcyjną, w której rodzic tłamsi dziecko i ogranicza jego rozwój tylko po to, aby zaspokajać swoje potrzeby, a nie potrzeby dziecka.
 
W takiej sytuacji to dziecko spełnia zadania dorosłych i ma zaspokoić potrzeby rodzica, najczęściej te, których rodzic sam nie otrzymał w dzieciństwie. Dziecko zostaje niejako zamknięte, pozbawione wolności niezbędnej do prawidłowego rozwoju, a bliskość przeradza się w uwikłanie, które tworzy patologiczne więzi między dzieckiem a rodzicem. Dlatego ważne jest, aby rodzice obserwowali swoje reakcje na naturalne etapy rozwoju dziecka i wszystko co jest z tym związane i aby potrafili rozpoznawać swoje uczucia w tych momentach, kiedy dziecko próbuje samodzielności i stawia na nowe doświadczenia.


Pozwolić popełniać błędy

Zapinanie kurteczki, wiązanie butów, podstawianie wszystkiego pod nos i nieustanne pilnowanie, aby dziecku nic się nie stało nie jest zdrową miłością, a tworzeniem zależności i kontroli. Jeżeli nie pozwalamy dziecku popełniać błędów i uczyć się na nich, a bynajmniej nie chodzi tu o traumatyczne sytuacje, lecz o te, kiedy dziecko zaczyna naukę chodzenia i poznawania świata wokół siebie, to uzależniamy je od siebie i nie pozwalamy mu na bycie osobną, indywidualną jednostką. Wtedy właśnie należy przyjrzeć się sobie i zastanowić się z czego wynika fakt, że nie pozwalam mojemu dziecku na jego naturalny i prawidłowy rozwój? Słowa, że mama/tata zrobi to lepiej, wypowiadane przy każdej próbie samodzielność dziecka są zabijaniem jego procesu rozwojowego i tworzeniem dziecka zależnego, a co za tym idzie, takiego które nigdy mamusi czy tatusia nie opuści, bo będzie tak bardzo niepewne siebie i swoich możliwości.

Mądra miłość rodzicielska nie może być zbyt wielka, nie może jej być zbyt dużo. Mądra miłość daje wsparcie, bliskość (według potrzeb dziecka, a nie rodzica), wzajemne poszanowanie, rozmowę i przekonanie, że dziecko zawsze może na rodzica liczyć. Czy zatem można kochać za bardzo? Nie, ale można kochać toksyczną miłością, która niszczy, hamuje rozwój i tworzy dziecko zalęknione, niesamodzielne i zależne od rodzica. Czy ma to coś wspólnego z prawdziwą i dojrzałą miłością, której ilości nie da się wyznaczyć i obliczyć? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam.

Autorka jest pedagogiem resocjalizacyjnym oraz opiekuńczo-wychowawczym, bajkoterapeutką, muzykoterapeutką, trenerką umiejętności społecznych. Zajmuje się również tematyką autoagresji i samobójstw wśród dzieci i młodzieży, a także profilaktyką zachowań autodestrukcyjnych oraz szkoleniem dorosłych w tym zakresie.

Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar