Akceptacja samotności receptą na... udane małżeństwo?

58 read 369040 1920dr Sabina Zalewska

Wspólnotowy charakter związku nie zaprzecza indywidualnej drodze małżonków w procesie rozwoju, jak twierdzi badaczka społeczna Charlotte Bühler. We wspólnotowość wpisują się indywidualne przestrzenie życia małżonków: przestrzeń dla nich wspólna, przestrzeń ich spotkania oraz przestrzeń całkowicie autonomiczna. W zasadzie ich istnienie konstytuuje zaistnienie w związku wspólnotowości. Brak tych przestrzeni zaś może prowadzić do poczucia samotności i osamotnienia.

Można „cierpieć na samotność” także ze względu na brak miłości do samego siebie. Erich Fromm, psycholog i psychoanalityk, uważał, że miłość siebie samego jest podstawą zdolności kochania drugiego człowieka. Miłość siebie to nie jest egoizm. Jeżeli człowiek ma niskie poczucie własnej wartości, nie lubi siebie, to nie daje sobie prawa do pomyłek, potrzeby innych przedkłada nad swoje, jest zbyt samokrytyczny, nie cieszą go osobiste sukcesy. Jak wówczas może czerpać radość ze związku? Wówczas albo za bardzo identyfikuje się z partnerem, co prowadzi do uzależnienia emocjonalnego, albo obwinia partnera za niepowodzenia w ich związku. Warto pamiętać, że nawet tworząc związek, jest się niezależną, autonomiczną jednostką. Każdy ma prawo do własnej przestrzeni, swoich pasji, zainteresowań, swoich małych przyjemności i chwili tylko dla siebie. Funkcjonalna relacja to taka, kiedy ma się świadomość, że można spokojnie żyć bez partnera.

Samotność wpisana jest w nasze życie, jednak siła, z jaką się ją przeżywa oraz okoliczności jej towarzyszące są skrajnie subiektywne, podobnie zresztą jak sposoby radzenia sobie z nią. Jedną z metod jest zagłuszanie samotności. Tak je oto opisuje autor Wolnych od niemocy, Augustyn Pelanowski: „Ucieczka przed samotnością, która może dać nam czas i przestrzeń do poważnego myślenia o sobie, wcale nie likwiduje lęku i nie organizujemy sobie życia, gdy terminarze pękają nam od spotkań i numerów telefonów. Obecność drugiej osoby może zmniejszać napięcie, ale wzrasta lęk przed nadejściem tej chwili, gdy tej osoby w końcu zabraknie. Dlatego człowiek wpada w wir nadaktywności. Nie wystarcza mu już jeden człowiek, potrzebuje ludzi, tłumów i głośnego hałasu, by nie usłyszeć ciszy. Potrzebuje zamroczenia, by nie zobaczyć... własnej ciemności. Unika skupienia, refleksji, samotności, widząc w tych stanach jedynie zło. Tymczasem jedynie dzięki samotności można zobaczyć zło, które nas gnębi”.

Lęk przed samotnością, brak zaakceptowania w życiu prawa do niej, może człowieka popchnąć do bezpośredniego krzywdzenia innych ludzi. Ci, którzy wybrali samotność lub ją zrozumieli, mają czas i okazję do przemyślenia własnych zachowań i podejmowanych decyzji. Samotność sprzyja przemyśleniom o własnym życiu, jego uporządkowaniu i podejmowaniu decyzji o zmianach. Człowiek, który wybiera samotność jako pewien rodzaj czasu na refleksję o sobie, może zacząć żyć lepiej z otoczeniem. Z badań wynika, że samotność jako zjawisko jest potrzebna i konieczna w relacjach małżeńskich, bo gwarantuje przestrzeń życiową małżonków. Im ta przestrzeń większa, tym satysfakcja i zadowolenie ze związku większe.

Człowiek z natury swej jest bytem społecznym. Przyjazna, wzajemna koegzystencja z innymi osobami jest jego powołaniem, co wcale nie przeszkadza, aby w swoim czasie zakosztował samotności i odosobnienia. Samotność ludzka sprzyja skupieniu i przemyśleniu spraw dotyczących egzystencji człowieka rozumnego, sensu jego życia oraz celu, do którego powinien zmierzać. I pomimo że wartość samotności jest istotna w życiu człowieka, należy pamiętać o tym, aby go całkowicie nie pochłonęła, gdyż jak pisał poeta, ks. Jan Twardowski: „Dziwić może fakt, że na świecie, gdzie żyje około siedem miliardów ludzi, wielu skarży się na samotność. Nam się wydaje, że jesteśmy samotni, kiedy odchodzą od nas ludzie, ale prawda jest inna. Jesteśmy samotni wtedy, kiedy sami odchodzimy od ludzi. Samotność bywa często zawinioną chorobą – myśleniem tylko o sobie. Najgorzej dzieje się wtedy, gdy narzekamy na brak wzajemności”.


Autorka jest doktorem nauk społecznych, pedagogiem, psychologiem, mediatorem rodzinnym, terapeutą i trenerem Centrum Kształcenia Liderów i Wychowawców.


Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com

banner 750
Fixed Bottom Toolbar