Z daleka od mamy i taty – historia pewnej rozłąki
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Z daleka od mamy i taty – historia pewnej rozłąki

Witold Tkaczyk
 
Niewielu zaprzeczy, iż małe dziecko najlepiej rozwija się i funkcjonuje wychowywane przez mamę i tatę, doświadczając ich bliskości i codziennej troski. Bywają jednak przypadki, kiedy rodzice nie mogą zajmować się własnym dzieckiem. Życie pisze różne scenariusze i czasem w danej chwili trzeba podjąć trudną decyzję, to znaczy oddać dziecko pod opiekę innej osoby.

Najlepiej, gdy takim opiekunem zostaje wówczas ktoś z rodziny, człowiek bliski, a do tego odpowiedzialny, dobry, zaradny i pomocny. Czy jednak rozłąka małego dziecka z rodzicami nie wpłynie negatywnie na jego późniejsze życie? To zależy od wielu czynników.
 

Przeprowadzka do babci

Sam jestem przykładem takiego dziecka. Gdy się urodziłem, moi rodzice wynajmowali mały pokój na peryferiach miasta. Powiększenie rodziny zmusiło ich do poszukiwania większego lokalu, bardziej odpowiedniego do nowej sytuacji. Powstał plan zbudowania przez kilka rodzin wspólnego domu. Każda miała otrzymać w nim własne mieszkanie.

Taka decyzja, jedyna rozsądna w ówczesnej sytuacji, wymagała jednak przeorganizowania dotychczasowego życia. Rodzice długo pracowali, starając się dorobić do pensji i pospłacać zaciągnięte w rodzinie pożyczki. Ponadto trzeba było jeszcze pilnować budowlańców, a nie byli to dzisiejsi deweloperzy czy kompleksowi wykonawcy usług. Rodzice postanowili więc, że do czasu zakończenia budowy będzie się mną opiekować babcia.

I tak, jako niespełna dwulatek, trafiłem do średniej wielkości miasteczka położonego o kilkadziesiąt kilometrów od Poznania. Moja babcia mieszkała samotnie i pracowała jako nauczycielka w tamtejszej szkole.


Podwórko i dworzec

Mieszkanie było dość duże, położone na piętrze w kamienicy przy głównej ulicy miasteczka. Wodę czerpano z podwórkowej studni. To podwórko stało się wkrótce centrum moich dziecięcych zabaw z rówieśnikami. Miasteczko miało też inną wielką atrakcję – ruchliwy dworzec kolejowy. W niemal każdej wolnej chwili ciągnąłem tam babcię, by godzinami oglądać pociągi.

Babcia, pracując, nie mogła spędzać ze mną całego dnia. Konieczne stało się zatrudnienie opiekunki. Sytuacja podobna do wielu dzisiejszych. Opiekunkami były młode dziewczyny z okolicznych wiosek. Oprócz zajmowania się dzieckiem dostarczały też świeżych, wiejskich produktów.
 

Silne więzi

Ten prawie dwuletni pobyt u babci pamiętam dobrze i bardzo dobrze wspominam. Wytworzyła się wtedy między nami silna więź emocjonalna.

Na pewno tęskniłem za mamą i tatą, którzy regularnie odwiedzali mnie co tydzień lub dwa. Poza tym w gronie rodzinnym – z rodzicami, babcią i wujostwem – spędzaliśmy wakacje i święta. Stąd też wielkiej rozpaczy z powodu tych rozstań nie pamiętam. Miałem ze strony babci jak najlepszą opiekę i niczego mi nie brakowało.
 

Powrót do nowego domu

Rodzice wespół z sąsiadami wybudowali dom i wprowadziliśmy się do pięknego, nowego mieszkania. Opuściłem wtedy babcię i wróciłem do Poznania. Tego roku jako trzylatek, poszedłem do pobliskiego przedszkola.

Po ponad pół wieku od tamtych wydarzeń stworzyłem o nich krótki komiks. I dopiero wtedy naszła mnie refleksja, jak to rozstanie przeżyła moja babcia? Nigdy z nią o tym nie rozmawiałem, ale wydaje mi się, że mogło być dla niej trudne. Jedyny wnuk był z nią codziennie przez prawie dwa lata…

Historia ta wcale nie kończy się smutno. Po kilku latach, kiedy urodziła się moja siostra, a babcia przeszła na emeryturę, przeprowadziła się do Poznania bardzo blisko nas. I znów prawie codziennie się widywaliśmy. Rodzice po raz kolejny mogli liczyć na jej pomoc, a później babcia mogła liczyć na nas.
 

Uczucia z oddali

Zastanawiam się, czy oddalenie od rodziców w tak młodym wieku wpłynęło jakoś na moje dalsze życie? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Miłość i opieka babci potrafiły zapobiec moim ewentualnym smutkom i nadmiernej tęsknocie za rodzicami.

Relacje z nimi miałem bardzo dobre, choć może nie aż tak wylewne. Rodzicielstwo i wzajemne odnoszenie się wyglądały nieco inaczej niż dzisiaj. Były bardziej zdystansowane. Opuszczałem w młodości dom rodzinny wielokrotnie, nawet na kilka miesięcy i nie rodziło to we mnie jakichś obaw związanych z rozstaniem. A może właśnie nie odczuwałem ich przez to wczesne doświadczenie, które nauczyło mnie przebywać dłużej z dala od rodziców?

Po latach sam założyłem rodzinę. I tylko żona czasem, przekornie krytykując moje zachowania, twierdzi, że rozłąka w dzieciństwie mogła wpłynąć na mnie negatywnie. Ale czy tak było rzeczywiście?

Sam mam wątpliwości. Być może takie doświadczenie dla dziecka w starszym okazuje się bardziej brzemienne w skutkach. Dwu- albo trzylatek przyjmuje pewne wydarzenia w sposób naturalny. Nawet gdy chwilowo coś mu nie odpowiada, trwa to krótko. Oczywiście pod warunkiem, że nie dzieje mu się krzywda.

Może gdybym został poddany jakiejś naukowej analizie, wyszłoby co innego. Okazałoby się, że przeżycia z wczesnego dzieciństwa i rozłąka z rodzicami miały jakieś znaczenie i wpłynęły na moje przyszłe zachowania. Takiego badania jednak nie przeszedłem, a spoglądając wstecz, trudno mi na wskazać fakty potwierdzające tę tezę.
 

Trudne decyzje rodzinne

Zdaje sobie sprawę, że istnieją rodziny, które muszą podejmować podobne albo wskutek jakichś dramatycznych wydarzeń jeszcze trudniejsze decyzje. Przy niektórych moja historia może wydać się błahostką. Jeśli jednak powierzają dziecko dobrej i czułej opiece zaufanej i bliskiej osoby, dyskomfort z tym związany może zostać złagodzony do minimum. I wcale nie musi rodzić negatywnych konsekwencji.

Z perspektywy lat spoglądam na własne oddalenie od rodziców, jak na pierwszą wielka przygodę życiową. Uświadomiła mi znaczenie najbliższej rodziny, tutaj konkretnie babci i jej nieocenionej pomocy. Przecież przejęła na siebie w całości ciężar odpowiedzialności za moje utrzymanie i wychowanie.
Własne dzieci bliżej

Samemu trudno mi wyobrazić sobie sytuację, bym w podobny sposób mógł postąpić ze swoimi dziećmi. Chyba ciężar takiej decyzji jest bardziej dokuczliwy dla rodzica niż dla dziecka.

W obecnym świecie, kiedy rodzice nie tylko się budują, ale czasami także pracują daleko, dzieci pozostawiane są często pod opieką innych osób. Mówi się o zjawisku tzw. eurosierot.

Inna sytuacja występuje wówczas, gdy nauka wiąże się z zamieszkaniem w internacie. Dotyczy ona w większym stopniu dzieci starszych i nie jest aż tak bardzo rozpowszechniona w naszym kraju. Jednak to również rozstanie dziecka z rodziną na wiele miesięcy i lat, przerywane tylko odwiedzinami i pobytami w domu podczas wakacji i świąt.

Każda decyzja o rozłące jest sprawą indywidualną. Muszą zmierzyć się z nią tak rodzice, jak i dzieci. Jeśli rozstanie jest czasowe i docelowo ma wpłynąć na poprawę sytuacji rodziny, a dziecko ma zapewnioną możliwie najlepszą opiekę, pozostaje ono niekiedy jedynym słusznym wyjściem.
 
Autor jest dziennikarzem i grafikiem od wielu lat związanym ze środowiskiem twórców komiksu. Pisze scenariusze komiksów historycznych, będąc zarazem ich wydawcą. Pracuje na stanowisku sekretarza redakcji portalu Polskie Forum Rodziców. Prywatnie ojciec dwójki nastolatków.
 
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar