Dieta nastolatka
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Dieta nastolatka

Witold Tkaczyk

Zna to zapewne każdy rodzic, wychowujący dzieci. Poranne śniadanie, od którego zaczyna się dzień, potem drugie śniadanie – do szkoły. Następnie obiad – domowy albo szkolny – posiłki popołudniowe i wieczorne. No, a poza tym swobodne przeszukiwanie lodówki i jedzenie poza domem.

Zwyczaje żywieniowe są przekazywane z pewnymi modyfikacjami z pokolenia na pokolenie. W małżeństwach splatają się wyniesione z obu domów tradycje ulubionych potraw rodzinnych, co dobrze wpływa na urozmaicenie posiłków. Bywa, że smaki z okresu dorastania budzą bardzo emocjonalne skojarzenia.

Tak samo nasze dzieci zapamiętują swoje ulubione dania i sygnalizują wyraźnie, co im nie odpowiada. Niekiedy sytuację komplikuje podatność na alergie albo nietolerancja wobec niektórych substancji w pożywieniu.
 

Jedzenie na czas

Zasady prawidłowego odżywiania, tak silnie wpływającego na nasze zdrowie, określają zarówno składniki diety, jak czas oraz ilość i wielkość posiłków. Co innego jednak teoria, a co innego praktyka.

Obecnie wiele gotowych lub prawie gotowych posiłków można po prostu nabyć w sklepach. Współczesny model życia nie pozostawia dużo czasu na przygotowywanie rodzinnych obiadów. Rodzice i ich uczące się dzieci często zmuszone są spożywać je poza domem. Na wspólne, jakże ważne, spotkania przy stole pozostają wieczory lub dni wolne.

Śniadania pochłaniane są na ogół pospiechu. Nie ma czasu na wymyślną dietę, a najpraktyczniejszym rozwiązaniem wydają się płatki, owsianka, kaszka, ewentualnie kanapki plus ciepłe napoje. Wszystko to, co da się przygotować w miarę szybko.

Rano trzeba jeszcze zaopatrzyć młodego człowieka w drugie śniadanie do szkoły. Nastolatkowi czasem trudno dogodzić. Tradycyjne kanapki spotykają się z protestami i bywa, że w stanie nienaruszonym lub lekko sprasowane, po kilkugodzinnym pobycie w szkolnej torbie, wracają do domu.

Podobny los spotyka owoce. Tłumaczenie jest zazwyczaj podobne: brak czasu. Rozmowy i zabawy z rówieśnikami okazują się ważniejsze niż drugie śniadanie.

Dużym powodzeniem cieszą się natomiast wafelki, batoniki, chrupki. One akurat do domu nie wracają. Pośrednim rozwiązaniem mogą okazać się drożdżówki czy rogaliki zawierające przynajmniej jakieś owoce.

Skoro drugie śniadanie oferowane przez rodzica młodemu człowiekowi nie odpowiada, zawsze może przygotować je sam. Na ogół bardziej samodzielne są tu dziewczyny. Dorosły powinien jednak sytuację monitorować i nie dopuścić, by nastolatek spakował same słodycze.

W zestawie śniadaniowym nie powinno zabraknąć czegoś do picia. Jogurty, soki, woda – czysta lub smakowa – to napoje, które młodzież spożywa chętnie. Dawniej w szkołach oferowano dzieciom ciepłą herbatę, mleko lub kakao. Jeszcze jakiś czas temu dostępne było mleko, serki oraz warzywa i owoce finansowane z budżetu państwa. Niestety również tutaj pandemia poczyniła spustoszenia.
 

Co na obiad?

Szkolne obiady to dobre rozwiązanie pod warunkiem, że dziecko nie jest totalnym niejadkiem. Dawne stołówki zastąpił obecnie catering. Uczniowie otrzymują indywidualnie wydzielone porcje, zapakowane w jednorazowe pojemniki, co również jest wynikiem pandemii.

Część rodziców znalazła się w bardzo trudnej sytuacji podczas nauki zdalnej. Nie działały wówczas żadne jadłodajnie. Sami musieli więc zadbać o obiady dla swoich dzieci.

Obiady spożywane w domu w gronie najbliższych to dziś raczej luksus możliwy do osiągnięcia wyłącznie w dni wolne. Poza funkcją żywieniową spajają one rodziny, pozwalają pobyć razem, porozmawiać.

Nastolatki cenią różnorodność potraw. Ten sam zestaw serwowany dzień po dniu potrafi napotkać zdecydowaną niechęć. Nawet gdy danie należy do ulubionych.

Samo spożywanie posiłku też nie jest wolne od fanaberii. Dziecko potrafi z podziwu godną konsekwencją oddzielać groszek od marchewki, bo akurat jednego z tych warzyw nie lubi. Z zapałem wybiera z rosołu włoszczyznę albo segreguje kawałki mięsa na te z żyłkami i bez. Wiele potraw dosala lub doprawia innymi składnikami.

Czasem dzieci podpowiadają rodzicom, co chciałyby zjeść. Jeśli są to propozycje realne, warto skorzystać, bo pomogą zredukować napięcia. Dobrą praktyką będzie też zachęcenie młodzieży do pomocy w pracach kuchennych. Smak potrawy przygotowanej samemu jest niepowtarzalny.

Zdarza się jednak, iż obiad aż tak nie odpowiada podniebieniu nastolatka, że ten domaga się czegoś innego, zazwyczaj gotowego. Wybór pada często na pizzę, a dzieci doskonale orientują się w dostępnych ofertach. Niemniej, ze względu na koszty i wartości odżywcze, nie da się takiej „diety” praktykować na co dzień.
 

Porażająca moc fast-foodów

Będąc z wizytą u krewnych czy znajomych, zdani jesteśmy na kuchnię gospodarzy. Dzieci mogą co najwyżej jakiejś potrawy nie spróbować.

Większą atrakcją dla nich są posiłki w restauracjach, najlepiej w tzw. fast-foodach. To zapewne wpływ mody, reklamy, popularności wśród rówieśników. Tak mocny, że nawet dziecko nieszczególnie głodne chętnie zaproponuje rodzicom taką wizytę. Zawsze zadziwia wówczas swą świetną orientacją w oferowanych zestawach, promocjach, dodatkach.

Tłumaczenie nastolatkom, iż są to posiłki mało wartościowe, a badania wykazują ich – delikatnie mówiąc – niekorzystne działanie na organizm, na niewiele się zdaje. Nie ma sensu wprowadzać zupełnego zakazu jedzenia tych potraw, ale warto je rozsądnie ograniczyć. Ze świadomością, że to co bardzo niezdrowe, bywa jednocześnie bardzo smaczne…
 

Słabość do słodyczy

Na ciasta lub dobrą czekoladę w rozsądnych ilościach można przymknąć oko. Istnieje jednak cały szereg słodyczy szkodliwych – żelki, galaretki, kremy itp. Dużo w nich składników chemicznych, ale wabią ładnymi opakowaniami i reklamami. Trudno się im oprzeć. Latem królują lody. Jednak te są ostatnio coraz bardziej naturalne, czym chwalą się sami producenci.

Zmorę naszych czasów stanowią napoje słodzone. Spożywane w nadmiarze mogą powodować otyłość i inne dolegliwości. Co prawda ostatnio podrożały na skutek wprowadzenie „podatku cukrowego”, który wywołał spadek sprzedaży. Rodzi się wszakże pytanie, na jak długo?

Dobrze jest ukazać nastolatkom związki złego jedzenia z różnymi dolegliwościami. Można też spróbować przekonywać ich do zdrowszej diety na przykład spadkiem liczby wizyt u dentysty.
 

Kiedy obostrzenia łagodnieją

Nasz sposób odżywiania zmienia się choćby podczas wakacji. Korzystamy wtedy z zewnętrznej gastronomii – od posiłków w ośrodkach wczasowych, przez bary i restauracje, po mniejsze punkty. Luzujemy żywnościowe standardy, pozwalamy dzieciom na więcej swobody w doborze potraw i „dopełniaczy” – lodów, gofrów, hot-dogów czy frytek. Najważniejsze, by to „wakacyjne szaleństwo” nie stało się potem codzienną normą.

Nawyki żywieniowe kształtują się najmocniej właśnie w wieku lat kilku i kilkunastu. Są wypadkową diety domowej oraz tego, co oferuje świat zewnętrzny. Ważną role pełnią wybory rówieśników.

Jakość i rodzaj żywności to temat coraz częściej poruszany w rodzinach. Nastolatki też się nim interesują. Zwłaszcza młode dziewczyny starające się dbać o sylwetkę. To znakomity pretekst, by wesprzeć dziecko w walce z trudnymi do pokonania pokusami fast-foodów.

Do refleksji nad dietą skłaniają również dostępne coraz szerzej produkty ekologiczne, naturalne, z mniejszą ilością konserwantów, bez szkodliwych substancji i ulepszaczy. Jeśli uda się przekonać dzieci do zdrowszego odżywiania, można mówić o wychowawczym sukcesie. Przyjdzie czas, że dojrzali już ci młodzi ludzie nam za to podziękują.
 
Autor jest dziennikarzem i grafikiem od wielu lat związanym ze środowiskiem twórców komiksu. Pisze scenariusze komiksów historycznych, będąc zarazem ich wydawcą. Pracuje na stanowisku sekretarza redakcji portalu Polskie Forum Rodziców. Prywatnie ojciec dwójki nastolatków.
 
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar