Kiedy dziecko zaczyna randkować

pexels photo 1021145dr Paulina Michalska

Gdy byłam mamą dzieci w wieku przedszkolnym, wczesno szkolnym czy bobasów w pieluszkach, oglądając filmy, w których pojawiały się sceny pierwszych nastoletnich randek, śmiałam się w głos z reakcji rodziców. Dziś nie śmieję się już na takich filmach tak często jak kiedyś. Wtedy wydawało mi się, że ci rodzice przesadzają, są nadopiekuńczy, niepotrzebnie się martwią na zapas.

Dziś, mam już pewne swoje przemyślenia:

Przede wszystkim POZNANIE. Dobrą zasadą jest, by nastolatki spotykały się w domach. Zapraszaj wiec przyjaciół swoich dzieci. Niech dom będzie otwarty. Niech nawet to będą tabuny znajomych. Podczas takich wizyt poznasz lepiej środowisko, w którym sporo czasu spędza twoje dziecko. Być może to właśnie w tym gronie znajdzie się ktoś, z kim twoja córka czy twój syn nawiążą bliższą relację.

Po drugie, ZAUFANIE. Jeśli zawsze miałeś/miałaś dobry kontakt ze swoim dzieckiem, nie musisz się za bardzo martwić (choć powiedzmy sobie szczerze – będziesz się martwić, szczególnie, jeśli jesteś mamą). Znasz swoje dziecko i wiesz, że na pewno dobrze wybrało osobę, z którą chce spędzać więcej czasu. A znając zainteresowania swojego dziecka, możesz spodziewać się, kim jest osoba mu bliska. Prawdopodobnie będzie miała podobne zainteresowania.

Po trzecie, SZACUNEK. Czasem bywa trudno uszanować czyjś wybór. Szczególnie, gdy widzimy, że sami wybralibyśmy inaczej. A co dopiero jeśli dotyczy to wyboru naszego dziecka. Trzeba nam jednak pogodzić się z myślą, że ono dorasta. Powinniśmy więc przeciąć pępowinę, która nas łączyła. Wypuszczając je z rąk stopniowo od wielu lat (pierwszy krok, nauka jazdy na rowerze, pierwsze wakacje bez rodziców, pierwszy obóz, kolonie, pierwsza nocka u przyjaciółki/przyjaciela), będziemy mogli łagodniej wypuścić je z gniazda. Próbując jednak kontrolować wszystko w jego życiu, spowodujemy, że będzie miało trudności z dokonywaniem własnych, dobrych wyborów. Oczywiście, nie jest też dobra kompletna rezygnacja z wyrażania naszej opinii, gdy dzieci popełniają błędy. Ale chodzi tu o sprawy dużego kalibru. Jeśli natomiast fryzura, strój czy rodzaj słuchanej przez sympatię naszego dziecka muzyki ma być powodem, dla którego zakazujemy dziecku się z nią spotykać, to liczmy się z tym, że możemy się stać wrogami w oczach naszego dziecka. Ciągłe krytykowanie może sprawić, że zamknie się w sobie i dopiero wówczas mogą pojawić się kłopoty.

Czy martwię się o wybory moich dzieci? Jako rasowa matka trochę tak, ale więcej mam nadziei i ufności w to, że wybiorą dobrze. Jednak, żeby mogły tak wybrać, być może będą musiały się najpierw kilka razy sparzyć… I na to też trzeba im pozwolić.

Odkąd usłyszałam w dzieciństwie piosenkę „Chłopak z gitarą byłby dla mnie parą…” miałam nadzieję się z kimś takim związać. Ale pragnęłam również, by jak ja chciał mieć więcej niż dwoje dzieci, wybudować dla nas dom i żeby tak jak dla mnie rodzina była dla niego ważna. Nie było wcale łatwo, ale opłaciło się czekać na tego wymarzonego. Na pewno pomogły mi w tym wszystkie te nieudane relacje z młodych lat. Zatem głowa do góry – nasze dzieci też dadzą radę przez to przejść. Pomyślcie, że za kilka lat dzisiejsze problemy nie będą już takie straszne.


Autorka z wykształcenia jest kulturoznawcą i fizykiem medycznym. Pracuje z małżeństwami, które pragną mieć dzieci jako instruktor Creighton Model System - głównego narzędzia NaPROTechnology®. Jest mamą pięciorga dzieci i pasjonatką podróżowania.


Zdjęcie ilustracyjne/Pexels.com

banner rodzina na antenie
Fixed Bottom Toolbar